Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Po dwóch meczach serii finałowej BLK Ślęza prowadzi z Wisłą Can-Pack 2:0. Takie też chyba było założenie we wrocławskim obozie?
Arkadiusz Rusin, trener Ślęzy Wrocław: Założenie zawsze jest takie, że chcemy zwyciężać zwłaszcza wtedy, kiedy mam za atut swój parkiet. Nie udawało się tak zacząć serii w ćwierćfinale i półfinale, ale teraz poszło.
Nie przeszkodziła nawet kontuzja Nikki Greene.
To troszeczkę popsuło nam nasz plan i założenia. Udało się jednak z tej opresji wyjść znakomicie. Może reszta, która troszeczkę przysypiała, w tym momencie się obudziła.
Amerykanka jest już po wizycie w łódzkiej klinice. Jakie rokowania?
Tak, już w czwartek była w Łodzi, gdzie dostała zastrzyk. Dodatkowo badanie USG nie potwierdziło groźniejszego urazu i od wtorku Greene ma wrócić do treningów.
Kourtney Treffers. Długo jej nie było, długo leczyła kontuzję. Teraz jest z wami i to ona niejako "weszła w buty" Greene odpracowując ten czas, w którym nie było jej z drużyną.
Do niej trzeba podchodzić zupełnie inaczej. Zakładałem, że pojawi się u nas przygotowany gracz. Miała być nawet w połowie sierpnia, żeby poznać system i wdrożyć się we wszystko, bo to jest przecież młoda zawodniczka. Przyjechała jednak z kontuzją po kadrze i tak naprawdę cały okres przygotowawczy musieliśmy się z tym zmagać, a wszystko skończyło się operacją.
ZOBACZ WIDEO Potężny wsad koszykarza Barcelony i... zobacz, co się stało!
Po operacji długo jednak trzeba było czekać, aż pojawi się na parkiecie.
Dalej nie wszystko funkcjonowało jak należy. Wspólnie zadecydowaliśmy, a przede wszystkim Kourtney zadecydowała, że potrzebuje wrócić do domu i przejść rehabilitację. Nie zerwaliśmy kontraktu, byliśmy z nią w ciągłym dialogu. Wróciła do nas w styczniu i teraz wszystko odpracowuje.
Ile mentalnie przed tą finałową serią dała wam czwarta kwarta piątego półfinałowego meczu z CCC Polkowice, gdzie wróciliście z bardzo dalekiej podróży?
Zawsze takie rzeczy niosą. To tak, jak CCC podniosło się po 0:2 z drużyną z Gorzowa. Potem przyjechały do nas i od razu wygrały mecz otwierający serię. Kiedy przegrywa się dziesięcioma punktami na dziesięć minut przed końcem, a pomimo tego wygrywa się i awansuje do finałów, to zawsze mentalnie zyskuje się bardzo dużo.
Te dwa pierwsze mecze finałowe "pojechaliście" na takiej euforii po tym awansie. Teraz czeka dłuższa przerwa, bo aż dziewięciodniowa. Nie będzie problemu z utrzymaniem tej dyspozycji?
Tak, przed kolejnym meczem przerwa jest długa, chcielibyśmy grać od razu i pójść za ciosem. Mamy plan przed kolejnymi meczami. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i to nas nie zawodzi na żadnym etapie. Mieliśmy troszeczkę pod górkę w końcówce sezonu zasadniczego gdzie te przygotowania były zupełnie inne, bo już z myślą o play-offach. Dziewczyny czują taką pewność, że gdy wychodzą na boisko i nie czują zmęczenia to łatwiej utrzymać psychiczną dyspozycję.
Do Krakowa Ślęza Wrocław pojedzie po?
Po jedno zwycięstwo.