Tylko raz w historii NBA drużyna z gorszym bilansem pokonała zespół, z większą ilością kolejnych zwycięstw. Washington Wizards przed rozpoczęciem czwartkowej batalii legitymowali się 22,4 proc. wygranych meczów, podczas gdy Cleveland Cavaliers mogli pochwalić się najlepszym bilansem w całej lidze - 61-13. Na parkiecie nie było jednak widać żadnej różnicy. Gospodarze grali niezwykle kolektywnie i od końcówki pierwszej kwarty kontrolowali wydarzenia na parkiecie. - To bardzo inspirujące zwycięstwo. Dzięki niemu zwiększyliśmy naszą pewność siebie. Mam nadzieję, że była to zapowiedź naszych lepszych występów w następnym sezonie. Zagraliśmy tak, jak powinniśmy byli prezentować się przez cały ten sezon - powiedział Ed Tapscott, tymczasowy szkoleniowiec Czarodziei.
W szeregach Wizards pojawili się Gilbert Arenas oraz Brendan Haywood, którzy rozegrali dopiero swoje drugie mecze w bieżącym sezonie. "Agent Zero" znów nie popisał się skutecznością, lecz zakończył zawody z 11 punktami, 10 asystami i 6 zbiórkami. Co ciekawe, Arenas pojawił się na rozgrzewce w Verizon Center już na 5 godzin przed rozpoczęciem spotkania! - Była to dla nas prawdziwa wygrana. Oni chcą być najlepsi, a on (LeBron James) stara się zdobyć nagrodę MVP. Wiadomo więc, że więcej do stracenia ma ich zespół, my możemy tylko na tym zyskać - stwierdził Arenas. 25 "oczek" dla zwycięzców dorzucił Caron Butler, z kolei najlepszy wśród pokonanych, LeBron James, uzbierał 31 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst.
Końcówka sezonu na Zachodzie bezsprzecznie należy do Denver Nuggets. Koszykarze z Kolorado najszybciej w swojej historii osiągnęli 50 zwycięstw i w konferencji znajdują się już na 2. miejscu. Wygrana nad Utah Jazz jest tym cenniejsza, że pozwoliła podopiecznym George’a Karla na objęcie psychicznej przewagi nad swoimi bezpośrednimi konkurentami. Wiadomo bowiem, że im lepsza pozycja na zakończenie sezonu zasadniczego, tym więcej korzyści w zbliżających się rozgrywkach play off. - Profesją każdego szkoleniowca jest wygrać w sezonie 50 spotkań. To bardzo istotna wygrana, która pomoże nam w przyszłości. Myślę jednak, że nikt nie wierzył w taką ilość zwycięstw w naszym wykonaniu - przyznał Karl.
Bohaterem gospodarzy okazał się J.R. Smith. Żelazny rezerwowy Nuggets zdobył 28 punktów, trafiając aż 8 rzutów trzypunktowych. W pierwszej połowie Smith spędził na parkiecie zaledwie 15 minut, lecz zdążył w tym czasie zdobyć 21 "oczek". - To było niesamowite. Sam byłem w szoku po niektórych swoich rzutach - przyznał 23-letni strzelec. Wygrana nad Jazzmanami to zasługa również Chrisa Andersena. "Birdman" także rozpoczął pojedynek na ławce rezerwowych, jednak aż 8-krotnie blokował rzuty rywali! Słynący z dużej ilości tatuaży zawodnik dopisał ponadto do swojego dorobku 7 punktów i 10 zbiórek.
Philadelphia 76ers - Milwaukee Bucks 105:95
(L. Williams 21, A. Iguodala 20, A. Miller 18 (11 as) - R. Sessions 18 (10 as), R. Jefferson 17, C. Bell 14)
Washington Wizards - Cleveland Cavaliers 109:101
(C. Butler 25, A. Jamison 19, D. Songaila 17 - L. James 31, M. Williams 19, D. West 14)
Denver Nuggets - Utah Jazz 114:104
(J.R. Smith 28, C. Anthony 23, C. Billups 17 - C.J. Miles 19, D. Williams 18 (10 as), C. Boozer 15 (11 zb))