Torunianie swój udział w PLK mieli zakończyć na ćwierćfinale. Kibice, jak i eksperci w zdecydowanej większości typowali zwycięstwo Rosy Radom.
Tymczasem... zespół Polskiego Cukru zagrał na nosie niedowiarkom i pokonał wicemistrzów Polski 3:0.
- Wiem, że niektórzy tak typowali i chyba... przegrali dużo pieniążków u bukmachera. Ludzie stawiali na Rosę Radom w ćwierćfinale, a my jesteśmy o krok od finału - mówi Tomasz Śnieg, toruński rozgrywający.
Na tym Twarde Pierniki nie poprzestały. W półfinale poszły za ciosem i wygrały pierwsze dwa mecze w serii z Energą Czarnymi Słupsk - 78:72 i 83:76.
ZOBACZ WIDEO Fiołki wygrały na zakończenie, Teo bez bramki. Zobacz skrót meczu Anderlecht - Oostende [ZDJĘCIA ELEVEN]
- W 100 procentach wykonaliśmy plan - obroniliśmy swój parkiet. Do pełni szczęścia brakuje nam jeszcze jednego zwycięstwa. W Gryfii będzie piekielnie trudno o wygraną, ale zamierzamy już we wtorek wrócić do Torunia. Będziemy skoncentrowani i pewni siebie. My nic nie mamy do stracenia, z kolei Energa Czarni są pod ścianą - ocenia Śnieg.
Torunianie są największa rewelacją tegorocznych play-off. Polski Cukier nie zaznał jeszcze smaku porażki w tej fazie. To jedyna, niepokonana drużyna na tym etapie rozgrywek. Już we wtorek torunianie mogą zapewnić sobie miejsce w wielkim finale PLK.
- To o czymś świadczy. Pokazujemy bardzo dobrą koszykówkę, może nawet lepszą niż na początku sezonu zasadniczego. Jesteśmy świetnie przygotowani pod wieloma względami. Mamy długą ławkę, każdy z nas świetnie wywiązuje ze swoich zadań - zauważa rozgrywający Polskiego Cukru Toruń.
Warto odnotować, że zespół Twardych Pierników po raz pierwszy w historii klubu jest w strefie medalowej PLK. W zeszłym sezonie drużyna zajęła piąte miejsce, wyrównując tym samym wynik z 1958 i 1959 roku.