Jacek Winnicki: Każdy trener gra o swoją przyszłość. Ja też

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- Przyszłe rozgrywki w ogóle mnie nie interesują. Koncentruję się na tym, co dzieje się tu i teraz. Moją przyszłością jest mecz w Słupsku - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Winnicki, szkoleniowiec Polskiego Cukru Toruń.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Przed fazą play-off nikt nie stawiał na Polski Cukier, a tymczasem jesteście jedyną drużyną bez porażki. Ucieracie nosa niedowiarkom.[/b]

Jacek Winnicki, szkoleniowiec Polskiego Cukru Toruń: W tym roku mija już 20 lat mojej pracy na stanowisku trenera, więc przywykłem do tego, że kibice lubią spekulować. Nie mam na to wpływu. Skupiam się na pracy. Ja przez cały sezon robiłem wszystko, żeby ta drużyna grała jak najlepiej w każdym meczu. Były spotkania lepsze i gorsze. Te 5:0 w play-off tak naprawdę nic w tym momencie nie znaczy. Znaczy tyle, że jesteśmy w półfinale. Prowadzimy 2:0 w serii z Czarnymi - do pełni szczęścia brakuje nam jednego zwycięstwa.

Czy nadal odczuwa pan głód zwycięstw?

Oczywiście - koszykówka jest moją pasją. W każdym meczu chcę wygrać, po to przecież prowadzę zespół. Namawiam moich zawodników do tego, żebyśmy trzymali się razem w lepszych i gorszych momentach. Mamy razem iść po zwycięstwo.

ZOBACZ WIDEO Tak De Giorgi rozpoczął zgrupowanie kadry. Komenda: Bardzo miłe otwarcie

Zaintrygowała mnie pana radość po zwycięstwie nad Rosą Radom. Dawno nie widziałem tak szczęśliwego Jacka Winnickiego. Tą wygraną chciał pan coś komuś udowodnić?

Nie, to była radość, zwyczajna radość. To był efekt ciężkiej pracy. Zrobiliśmy coś dobrego dla tego miasta, właściciela, sponsorów i kibiców. To się liczy.

Rozmawialiśmy o spekulacjach kibiców. Mówi się także o tym, że może pan opuścić zespół z Torunia po tym sezonie. Gra pan o swoją przyszłość?

Każdy trener gra o swoją przyszłość. Ja też. Mam to szczęście, że od 20 lat pełnię rolę trenera i nie miałem ani jednego sezonu przerwy. Uważam, że jest to jedno z moich największych osiągnięć. Wiadomo, że były lepsze i gorsze momenty, ale taki jest sport. Przyszłe rozgrywki w ogóle mnie nie interesują. Koncentruję się na tym, co dzieje się tu i teraz. Moją przyszłością jest mecz w Słupsku.

Czujecie, że coś wielkiego się tworzy w tym sezonie? Jeszcze nigdy Polski Cukier Toruń nie był w strefie medalowej.

2:0 w półfinale nic nie znaczy. O Czarnych mówi się, że są niby zmęczeni, a potrafią w trakcie jednego meczu odrobić ponad 15 punktów. To świadczy o tym, że są charakterną drużyną, która się nie poddaje. W Gryfii na pewno będzie komplet publiczności. Ludzie tam walczą o koszykówkę. Nie możemy zlekceważyć słupszczan, którzy napisali nową kartę w historii PLK - wyeliminowali najlepszy zespół po rundzie zasadniczej.

[b]

Jeden mecz od finału - tylko albo aż?[/b]

Aż jeden mecz o finału. Do finału jest jeszcze daleka droga.

Jak zespół Polskiego Cukru zmienił się po dojściu Cheikha Mbodja?

Jest naszą dużą podporą w obronie. Po to go właśnie wzięliśmy do zespołu. Zmieniła się nasza gra pod koszem - swoje minuty otrzymał także Maks Sandul, którzy robi teraz swoje, jest pomocny drużynie.

Jak współpracuje się z Kylem Weaverem? To dość nietuzinkowa postać jak na warunki PLK.

To jest bardzo w porządku facet. Ma ogromną wiedzę o koszykówce i duże doświadczenie. Trochę to trwało zanim się dotarliśmy i znaleźliśmy wspólną nić porozumienia. W pewnym momencie to zapaliło. Jesteśmy teraz po jednej stronie - wcześniej mieliśmy czasami odmienne zdania na pewne kwestie.

Kyle Weaver mówił, że czasami coś panu podpowiadał na treningach. Tak było?

Oczywiście. Często rozmawialiśmy na różne tematy. Jestem otwartym człowiekiem. Jak można nie korzystać z wiedzy zawodnika, który grał w NBA?

O czym rozmawialiście?

O rozwiązaniach różnych sytuacji na boisku - co zrobić w tym, a co w innym momencie.

Źródło artykułu: