W końcu mieliśmy emocje na miarę finałów PLK. Po dwóch nudnych meczach w Zielonej Górze, w Toruniu było koszykarskie święto z tysiącami kibiców na trybunach. Były zwroty akcji, efektowne zagrania i walka po obu stronach parkietu, czyli to co lubimy najbardziej w koszykówce.
Zwycięsko z tej batalii wyszli torunianie, którzy wygrali 84:74. O sukcesie gospodarzy zadecydowała czwarta kwarta. W niej zielonogórzanie prowadzili już 71:67, ale od tego stanu Twarde Pierniki zdobyły 17 punktów, tracąc zaledwie trzy "oczka".
- Torunianie zagrali bardzo dobrą czwartą kwartę, która zadecydowała o końcowym wyniku. Powinniśmy zagrać nieco lepiej w ataku, ale nie trafiliśmy kilku rzutów z otwartych pozycji. Trzeba oddać gospodarzom, że świetnie zacieśniali strefę podkoszową - pozwolili nam na zdobycie tylko 20 punktów - przyznał Artur Gronek.
Zielonogórzanie byli bezradni w strefie podkoszowej. Swoiste spustoszenie siał tam Cheikh Mbodj, który skompletował double-double (21 punktów, 10 zbiórek). Dla Senegalczyka był to najlepszy mecz w tym sezonie. - Na za dużo pozwoliliśmy rywalom w strefie podkoszowej. Polski Cukier zdobył aż 42 punkty z "pomalowanego" - tego musimy się wystrzegać. To był nasz główny problem w tym spotkaniu - ocenił szkoleniowiec Stelmetu BC.
ZOBACZ WIDEO: Bogusław Leśnodorski został menadżerem Andrzeja Bargiela. "To jedyny człowiek na Ziemi, który może zjechać na nartach z K2"
- Pokazaliśmy ogromną waleczność. Wygraliśmy walkę na deskach 38:26. Straciliśmy tylko 74 punkty, co świadczy o tym, że nasza obrona była bardzo agresywna - cieszył się z kolei Jacek Winnicki, trener Polskiego Cukru Toruń.
Dobrze, w końcu, zafunkcjonowali rezerwowi w toruńskiej ekipie. Zdobyli 31 punktów (o dwa więcej od zielonogórzan) - Łukasz Wiśniewski miał 13 "oczek", ale swoje dorzucił także Aleksander Perka (siedem).
- Zawodnicy, którzy przebywają na boisku, muszą dawać jakość, pomagać zespołowi na wiele sposobów. Tylko w ten sposób możemy rywalizować z takim zespołem jak Stelmet - dodał Winnicki.
W czwartek kolejny mecz w tej serii. Mimo porażki, Artur Gronek pozostaje optymistą. - Nie ma co płakać. Prowadzimy w serii 2:1. W czwartek gramy kolejne spotkanie. Wierzę, że zagramy lepiej i do Zielonej Góry pojedziemy z korzystnym wynikiem - zakończył.