Spotkanie w Koszalinie nie dostarczyło kibicom wielu emocji. Od samego początku zespół Polskiego Cukier dyktował warunki gry, stopniowo zwiększając przewagę. Już do przerwy goście z Torunia mieli 17 punktów więcej od rywali i było niemal pewne, że odniosą pierwszą wygraną w tym sezonie.
AZS walczył ambitnie, ale niewiele mógł wskórać. Różnicę stanowiły umiejętności, które były po stronie Twardych Pierników. Ostatecznie koszalinianie przegrali dotkliwie, 63:90. - Nie mam za co zespołu pochwalić. Nie zrobiliśmy ani jednej rzeczy dobrze. Zespół to też ja - szczerze przyznał po meczu Dariusz Szczubiał, szkoleniowiec AZS-u.
- Nie zrobiliśmy tego, co sobie założyliśmy przed spotkaniem. Nie byliśmy sobą. Zabrakło agresji, popełniliśmy sporo błędów. Polski Cukier jest na tyle dobrą drużyną, że potrafi je należycie wykorzystać - przyznał Szymon Kiwilsza, podkoszowy koszalińskiego zespołu.
Torunianie zagrali znacznie lepiej niż w Dąbrowie Górniczej. W dobrym stylu do gry po krótkiej przerwie wrócił Cheikh Mbodj, który zdobył 10 punktów i miał sześć zbiórek. Goście mieli imponującą, 57-procentową skuteczność z gry. 20 "oczek" uzyskał Glenn Cosey, a 17 dorzucił Karol Gruszecki.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Tuzimek: Decyzja Nawałki była szokująca. Na miejscu Fabiańskiego byłbym potężnie rozczarowany
Dejan Mihevc na konferencji prasowej chwalił zespół, ale swoją wypowiedź zaczął dość nietypowo. Od przeprosin. - Na wstępie chciałbym przeprosić, bo mój język polski nie jest jeszcze na tyle dobry, by mówić swobodnie na konferencji. Ale poprawię się. Każdego dnia uczę się waszego języka. Niedługo będę mówić płynnie - zaznaczył Słoweniec.
- Zawodnicy w pełni zrealizowali przedmeczowy plan. Zwłaszcza w obronie wyglądaliśmy bardzo przyzwoicie. Koszalin ma sporo dobrych strzelców, ale udało nam się ich zatrzymać - dodał Mihevc.