Były lider najpierw Denver Nuggets, a następnie New York Knicks, czyli Carmelo Anthony, jest jedynym z wielkiej czwórki draftu 2003, który nie ma jeszcze na koncie mistrzowskiego tytułu. LeBron James, Dwyane Wade oraz Chris Bosh wiedzą już, jak smakuje wygranie NBA. W dodatku dokonali tego, będąc w jednym zespole - Miami Heat. Anthony miał jednak inny plan.
Najpierw w Kolorado, a następnie w Wielkim Jabłku to właśnie on był niepodważalnym liderem. I o ile jeszcze grając w Denver miał szansę na mistrzostwo (w 2009 roku Nuggets przegrali w finale Konferencji z późniejszymi mistrzami - Lakers), o tyle w Knicks jedynie raz zdołał dotrzeć do drugiej rundy playoffs, gdzie lepsi okazali się Pacers, czyli ekipa jego nowego kolegi w Thunder, Paula George'a.
Teraz Anthony zdecydował się na kolejną zmianę otoczenia w poszukiwaniu pierwszego mistrzowskiego pierścienia. Wraz z PG13 dołączył do Russella Westbrooka, a tworząc takie trio, cel 33-latka wydaje się całkiem realny. OKC ma już za sobą pierwsze spotkanie. Melo zagrał co prawda najsłabiej z trójki liderów, ale najważniejszy jest przecież wynik. A ekipa Billy'ego Donovana pokonała były zespół skrzydłowego z Nowego Jorku, wygrywając pewnie, 105:84.
Po meczu Anthony, zdobywca 22 punktów, podzielił się swoimi spostrzeżeniami. - Rozdział o nazwie Knicks jest dla mnie zamknięty. Chcę po prostu skupić się na Thunder i iść z tym klubem do przodu, planując przy tym, co musimy zrobić jako zespół i cała organizacja - zaznaczył trzeci numer Draftu 2003.
Do wygranej Oklahomy nieco bardziej przyczynili się jednak Westbrook oraz George. Pierwszy zanotował oczywiście triple-double, do czego przyzwyczaił kibiców w poprzednim sezonie. Zdobył 21 punktów i aż 16 asyst oraz 10 zbiórek. Z kolei George zanotował 28 punktów i 6 zbiórek.
- Jestem podekscytowany tym, jak zaczęliśmy dziś wieczorem, co stworzyliśmy i dokąd zmierzamy - dodał Anthony. Pierwszy mecz nowe Big 3 ma już za sobą. Rywal nie był może zbyt wymagający, tym niemniej wydaje się, że Thunder i tak powinni przebrnąć przez sezon zasadniczy jak burza. Czy będą jednak w stanie realnie powalczyć o awans do finału NBA, a tym samym nawiązać walkę na Zachodzie z Warriors?
ZOBACZ WIDEO Trio Sulęckich przebije braci Kliczków? "To byłby rekord!"