Ostatni raz gorzowianki w europejskich pucharach grały w styczniu 2011 roku. Teraz podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego wróciły i od razu grają w fazie grupowej EuroCup. Niestety, ten powrót nie jest zbyt udany dla InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. Akademiczki mają za sobą już dwa spotkania, oba przegrane. Choć w starciu z TTT Ryga we własnej hali na pewno gospodynie miały szanse na zwycięstwo. - Powinnyśmy wygrać ten mecz i to bezapelacyjnie - stwierdziła Paulina Misiek.
Gorzowianki dobrze zaczęły pojedynek z Łotyszkami, miały nawet 11 punktów przewagi po niespełna ośmiu minutach gry. Później jednak inicjatywę przejęły przyjezdne. - Bardzo dobrze weszłyśmy w mecz i nagle "bum", dostajemy kilkanaście punktów z rzędu. Druga kwarta okropna, jedna z gorszych w naszym wykonaniu w tym sezonie - oceniła kapitan AZS-u.
Do przerwy koszykarki z Rygi zdobyły 21 punktów po stratach akademiczek. Ta statystyka wystarczyła, aby zobaczyć, że gospodynie miały sporo problemów w ofensywie po dobrym początku. Co się zmieniło w grze gorzowianek po pierwszych minutach? - Po prostu gramy słabo. Nie gramy tak agresywnie, jak powinnyśmy. Myślę, że też tego kibice od nas oczekują, bo tym się zawsze charakteryzował ten zespół. Zerwałyśmy się jeszcze w końcówce, ale to już było zbyt późno i nie dogoniłyśmy rywalek. Łotyszki grały konsekwentnie - odparła Misiek.
Trwa szósta kolejka Basket Ligi Kobiet, ale w ten weekend gorzowianki odpoczywają. W czwartek zmierzą się w Stambule z Besiktasem w kolejnym spotkaniu EuroCupu. - Czeka nas kolejna analiza wideo i rozmowy. Mamy wolny weekend i myślę, że wszyscy musimy przemyśleć pewne rzeczy. Każda z nas musi się indywidualnie zastanowić nad swoją grą, żebyśmy w następnym meczu wyglądały dużo lepiej - zakończyła kapitan AZS-u.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek: W sporcie warto być "czerstwym chamem"