Już od pierwszych minut sobotni mecz zwiastował, że na parkiecie dominować będzie przede wszystkim Anwil Włocławek, nad koszami fruwał Ivan Almeida, pod koszem dominowali Josip Sobin i Paweł Leończyk a w ataku błysnął wreszcie Jaylin Airington. Włocławianom wychodziło w tym meczu niemal wszystko, czego powiedzieć nie można o zespole Czarni Słupsk, którzy już po kilku podaniach gubili się w obronie.
- Anwil wyszedł i naskoczył na nas, dobrał nam się do gardła. Nie mogliśmy nic zrobić od samego początku. Gdzieś w trzeciej kwarcie próbowaliśmy coś zrobić, zmienić nieco swój styl gry, ale trzydzieści punktów przewagi gospodarzy to było zbyt wiele, nie ma się co oszukiwać. Praktycznie w przerwie ten mecz był już rozstrzygnięty. W końcówce meczu próbowaliśmy nawet nowych ustawień taktycznych i nowych zagrywek, to już z myślą o następnych spotkaniach - powiedział po meczu Marek Łukomski.
Jedynie w trzeciej kwarcie goście ze Słupska potrafili postawić się Anwilowi i zniwelować stratę do... 20 punktów. Włocławianie mieli duży problem z przeprowadzeniem piłki przez połowę a w ataku szalał C.J. Aiken. Sytuacja wróciła jednak do normy gdy (po raz kolejny w tym meczu) akcję wsadem zakończył Almeida i włocławianie wrócili do dobrej gry.
- Chcieliśmy dziś przede wszystkim ograniczyć grę podkoszowych Anwilu, czyli Pawła Leończyka i Josipa Sobina, ale to była tylko teoria. Okazało się, że w ogóle nie wyszliśmy na ten mecz. Nie może być tak, że Almeida kończy w pierwszej kwarcie trzy akcje wsadem sam na sam z koszem. To nie jest nasz poziom, tak nie możemy grać. Anwil jest w tej chwili dwie półki wyżej i zmiażdżył nas od samego początku - dodał szkoleniowiec słupskiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Szukasz sportowych emocji? Włącz WP Pilot
[color=#000000]
[/color]
Przed popadaniem w hurraoptymizm przestrzegał jednak Igor Milicić , który wciąż ma w pamięci mecz z PGE Turowem Zgorzelec - wtedy włocławianie wysoko prowadzili i mecz ostatecznie przegrali.
- Od początku sezonu trenujemy bardzo mocno. W tym meczu mój zespół zagrał na takiej intensywności, jak na treningach i wówczas widzimy tego efekty. Moi gracze dominowali od pierwszej do ostatniej minuty, mam nadzieję, że Czarni się szybko pozbierają. My graliśmy przyzwoicie i w obronie i w ataku o czym świadczy 114 punktów. Będzie teraz okazji dla wszystkich z otoczenia włocławskiej koszykówki, aby pompować ,,balonik” do wielkich rozmiarów. To oczywiście żart, jesteśmy dopiero na początku sezonu i wszyscy musimy być świadomi gdzie jesteśmy i gdzie chcemy być - mówił po meczu trener Anwilu.
Czasu na odpoczynek włocławianie mają niewiele, już we wtorek zmierzą się w Hali Mistrzów z TBV Startem Lublin, oznacza to powrót Jamesa Washingtona do Włocławka. Wtorkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:00.