Anwil o wiele lepszy od Czarnych Słupsk. "To nie jest nasz poziom"

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Mistrzowie Polski powoli kompletują skład
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Mistrzowie Polski powoli kompletują skład

Anwil Włocławek nie pozostawił złudzeń na parkiecie Hali Mistrzów i odniósł przekonujące zwycięstwo nad Czarnymi Słupsk. Mecz zakończył się wynikiem 114:80. - Anwil jest w tej chwili dwie półki wyżej - powiedział po meczu trener gości.

Już od pierwszych minut sobotni mecz zwiastował, że na parkiecie dominować będzie przede wszystkim Anwil Włocławek, nad koszami fruwał Ivan Almeida, pod koszem dominowali Josip Sobin i Paweł Leończyk a w ataku błysnął wreszcie Jaylin Airington. Włocławianom wychodziło w tym meczu niemal wszystko, czego powiedzieć nie można o zespole Czarni Słupsk, którzy już po kilku podaniach gubili się w obronie.

- Anwil wyszedł i naskoczył na nas, dobrał nam się do gardła. Nie mogliśmy nic zrobić od samego początku. Gdzieś w trzeciej kwarcie próbowaliśmy coś zrobić, zmienić nieco swój styl gry, ale trzydzieści punktów przewagi gospodarzy to było zbyt wiele, nie ma się co oszukiwać. Praktycznie w przerwie ten mecz był już rozstrzygnięty. W końcówce meczu próbowaliśmy nawet nowych ustawień taktycznych i nowych zagrywek, to już z myślą o następnych spotkaniach - powiedział po meczu Marek Łukomski.

Jedynie w trzeciej kwarcie goście ze Słupska potrafili postawić się Anwilowi i zniwelować stratę do... 20 punktów. Włocławianie mieli duży problem z przeprowadzeniem piłki przez połowę a w ataku szalał C.J. Aiken. Sytuacja wróciła jednak do normy gdy (po raz kolejny w tym meczu) akcję wsadem zakończył Almeida i włocławianie wrócili do dobrej gry.

- Chcieliśmy dziś przede wszystkim ograniczyć grę podkoszowych Anwilu, czyli Pawła Leończyka i Josipa Sobina, ale to była tylko teoria. Okazało się, że w ogóle nie wyszliśmy na ten mecz. Nie może być tak, że Almeida kończy w pierwszej kwarcie trzy akcje wsadem sam na sam z koszem. To nie jest nasz poziom, tak nie możemy grać. Anwil jest w tej chwili dwie półki wyżej i zmiażdżył nas od samego początku - dodał szkoleniowiec słupskiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO Szukasz sportowych emocji? Włącz WP Pilot
[color=#000000]

[/color]

Przed popadaniem w hurraoptymizm przestrzegał jednak Igor Milicić , który wciąż ma w pamięci mecz z PGE Turowem Zgorzelec - wtedy włocławianie wysoko prowadzili i mecz ostatecznie przegrali.

- Od początku sezonu trenujemy bardzo mocno. W tym meczu mój zespół zagrał na takiej intensywności, jak na treningach i wówczas widzimy tego efekty. Moi gracze dominowali od pierwszej do ostatniej minuty, mam nadzieję, że Czarni się szybko pozbierają. My graliśmy przyzwoicie i w obronie i w ataku o czym świadczy 114 punktów. Będzie teraz okazji dla wszystkich z otoczenia włocławskiej koszykówki, aby pompować ,,balonik” do wielkich rozmiarów. To oczywiście żart, jesteśmy dopiero na początku sezonu i wszyscy musimy być świadomi gdzie jesteśmy i gdzie chcemy być - mówił po meczu trener Anwilu.

Czasu na odpoczynek włocławianie mają niewiele, już we wtorek zmierzą się w Hali Mistrzów z TBV Startem Lublin, oznacza to powrót Jamesa Washingtona do Włocławka. Wtorkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:00.

Komentarze (1)
avatar
Marecki CS
29.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To, że rywal jest "z innej półki" nie usprawiedliwia takiego podejścia do tego meczu. A redaktor niech nie przeinacza słów Łukomskiego, bo całkowicie to zmienia sens jego wypowiedzi.