D'Angelo Russell w przerwie letniej zamienił Los Angeles na Nowy Jork. Od początku rozgrywek jest niezwykle ważnym punktem zespołu Brooklyn Nets, a po kontuzji Jeremy'ego Lina, który nie zagra już w tym sezonie, to właśnie na niego spadła w zasadzie w całości odpowiedzialność za kreowanie gry zespołu, a także za bycie liderem.
Teraz jednak podopieczni Kenny'ego Atkinsona zmuszeni będą radzić sobie bez swojego "mózgu". W przegranym meczu z Utah Jazz (106:114), Russell nabawił się kontuzji lewego kolana. Drugi numer draftu 2015 ma przejść dodatkowe badanie, które dadzą dokładniejszą odpowiedź na pytanie, jak długa będzie jego absencja.
Na razie można jedynie powiedzieć, że rozgrywający Nets opuści kilka spotkań, ale jaka dokładnie będzie ich liczba, na razie nie wiadomo. Drużyna występująca na co dzień w Barclays Center początek sezonu ma kiepski. Bilans 5-8 nie jest wprawdzie przesadnie zły, ale w chwili obecnej pozwala wyprzedzać w Konferencji Wschodniej jedynie ekipy z Chicago i Atlanty.
Russell, zdobywając średnio prawie 21 punktów oraz dokładając do tego 5,7 asysty, jest liderem Nets w obu tych kategoriach, ale ma niestety niewielkie wsparcie ze strony kolegów. Największym problemem zespołu jest walka na tablicach. Podkoszowi nie sieją postrachu, a gdyby tego było mało, ze składu wypadł już drugi z liderów.
ZOBACZ WIDEO: Marek Saganowski: Będzie można stawiać na Góralskiego