Środowym zwycięstwem 97:90 w Koszalinie nad AZS-em koszykarze GTK Gliwice zakończyli serię ośmiu meczów na wyjeździe.
- Kończymy naszą serię wyjazdów na początku sezonu. Udało nam się wygrać w Warszawie oraz Koszalinie i cieszymy się z tych zwycięstw. Wiadomo, że pozostał pewien niedosyt, bo można było jeszcze coś wygrać, ale to już jest historia. Cieszymy się chwilą - mówi Paweł Turkiewicz.
W środę jego podopieczni triumfowali po naprawdę szalonym meczu i genialnej końcówce. - Rzucić 97 punktów na terenie drużyny przeciwnej to duży sukces - uważa.
- Pierwszy raz udało nam się wygrać niemal każdy element statystyczny. Nawet z rzutami za trzy punkty, gdzie dotychczas nie potrafiliśmy być lepsi, bo wskaźniki mieliśmy na poziomie 19-20 procent. Tym razem skuteczność była na poziomie 45 procent i to wpłynęło na sukces - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Świerczok: Swoją grę oceniam średnio
Nieomylny w rzutach zza łuku był Damian Pieloch, autor trzech trójek. Dwie - również na stuprocentowej skuteczności - dołożył Kacper Radwański. Quinton Hooker wykorzystał 4 z 7 prób.
Kolejny raz jednak słabo funkcjonowała defensywa, na którą w ostatnim czasie narzekali sami zawodnicy. - Nad obroną można pracować, na szczęście rzuciliśmy więcej punktów od gospodarzy i wygraliśmy ten mecz, a te dwa punkty są dla nas bardzo ważne - mówi Turkiewicz.
Triumfy dla beniaminka są bezwzględnie najważniejsze. - Każde zwycięstwo daje nam więcej energii, radości i wiary w to, że po prostu można - zakończył.
W niedzielę? Niby którą?