Andrei Kirilenko przeżył chwile grozy podczas pożaru: To było piekło na ziemi!

Getty Images / Alex Goodlett / Stringer / Na zdjęciu: Andriej Kirilenko
Getty Images / Alex Goodlett / Stringer / Na zdjęciu: Andriej Kirilenko

Andrei Kirilenko, choć nie jest już zawodowym graczem w NBA, związany jest nadal z koszykówką i USA. Pożar w jego domu w Los Angeles okazał się czymś, czego nigdy nie zapomni.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrei Kirilenko swoją karierę zakończył po sezonie 2014/15, ale jego życie nadal związane jest ze sportem. Jest komisarzem w Rosyjskiej Federacji Koszykówki i dąży do tego, by następne pokolenia, dostawały odpowiednią pomoc niż on sam, kiedy był w młodym wieku.

Pomimo pracy w Rosji, rodzina Kirilenki mieszka w USA, w Los Angeles. Były zawodnik NBA ma dom wart 5,5 miliona funtów. Rosjanin pracuje w swoim kraju, a na weekendy przylatuje do USA, gdzie mieszka jego rodzina - żona i trójka dzieci.

Na początku grudnia przebywał właśnie w Los Angeles, zdecydował się zostać nieco dłużej niż planował. Obudził się o 5:30 i okazało się, że góra domu Kirilenki płonie. - Widziałem piekło na ziemi. To wyglądało jak koniec świata - wspominał.

- Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, co moje dzieci zdecydowały się zabrać z płonącego domu. Najstarszy syn Stapan wziął ze sobą przybory szkolne i swoją pracę domową, córka Alexandra zabrała kolorowanki, a syn Fedor wziął swój sprzęt do hokeja. Żona pobiegła po dokumenty i paszporty. Zapakowaliśmy nasze życie w dwa samochody w niecałą godzinę, a ostatnią rzeczą, jaką zabraliśmy, była karma dla psów - relacjonował.

Rodzina uciekła do hotelu znajdującego się w Los Angeles, ale szybko przeniosła się do przyjaciół, którzy zaprosili ich do siebie.

Pomimo tak traumatycznych przeżyć Kirilenko nie planuje jednak zabrania najbliższych do Rosji. - Nikt nie płakał, wszyscy byliśmy w szoku. Chciałbym, żebyśmy wszyscy wrócili do mojego kraju, ale nie mogę im tego zrobić. Dzieci chodzą do szkół w USA, córka ma gimnastykę, syn hokeja. To byłoby dla nich niesprawiedliwe, gdyby musieli wszystko zostawić - zakończył.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Lechia ma potencjał na mistrzostwo Polski

Komentarze (1)
avatar
Paweł_xrwd
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To chyba warto poprawić: "dostawały odpowiednią pomoc niż on sam" :)