Anwil wygrał z Kingiem pomimo problemów

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Igor Milicić

Anwil Włocławek w sobotnim hicie PLK zwyciężył z Kingiem Szczecin 85:70. Trener Igor Milicić był dumny ze swoich koszykarzy, którzy zagrali bardzo dobre zawody pomimo problemów zdrowotnych.

- Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać. Obawialiśmy się tego meczu pod wieloma względami. Mieliśmy problemy zdrowotne. Wielkie słowa uznania dla zawodników, którzy pomimo kontuzji i jelitówki zgłosili się sami, że chcą grać i walczyć niezależnie od stanu fizycznego - przyznał szkoleniowiec Anwilu Włocławek.

Lider PLK to trzeci zespół, który wygrał w tym sezonie w Szczecinie. Wcześniej na tym terenie zwyciężyły Polpharma Starogard Gdański i Rosa Radom. - King gra naprawdę dobrze w ostatnich kolejkach. Oni są zbilansowanym zespołem. Musieliśmy stosować wiele naszych pułapek, żeby odnieść zwycięstwo - dodał Igor Milicić.

Trener gospodarzy uznał klasę rywala, ale przyznał, że decydowały małe rzeczy. - Myślę, że wygrał lepszy zespół. Wykorzystali nasze nieporozumienia w obronie. Może za bardzo czekaliśmy na ten pojedynek? Chcieliśmy pokazać dobrą koszykówkę a rzadko to nam wychodziło. To była przydatna lekcja. Za dużo pozwalaliśmy przeciwnikowi. Nie zawsze zrobiliśmy to, na co umówiliśmy się przed meczem. Takie małe rzeczy zadecydowały o tym, że traciliśmy punkty tam, gdzie nie powinniśmy - ocenił Mindaugas Budzinauskas.

Litewski szkoleniowiec szybko zrezygnował z dwóch centrów. To częściowo poprawiło sytuację, ale na krótko. King momentami odrabiał straty i był równorzędnym rywalem dla Anwilu, ale zawężenie rotacji odbiło się w końcówce drugiej i czwartej kwarty. Wtedy goście przyspieszali i powiększali przewagę. Choć przez większość czasu mecz był wyrównany to skończyło się różnicą 15 punktów.

- Anwil ma bardzo dobrych zawodników na pozycjach 4-5, którzy rzucają za trzy punkty rozciągając obronę. Czasami z naszymi typowymi środkowymi nie zdążyliśmy za nimi biegać. To był problem w obronie. Poprawiło się to, gdy zagraliśmy niższą, ale mobilną piątką. Nie wszyscy zawodnicy zrobili to, co oczekujemy od nich na początku meczu. Dlatego później grali na boisku ci, którzy robili to, co trzeba albo potrzebowaliśmy ich na dany moment - tłumaczył swoje decyzje trener szczecińskiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"

Komentarze (0)