Nie takiego prezentu na święta od swoich ulubieńców chcieli kibice Polpharmy Starogard Gdański. Farmaceuci po miesiącu wrócili do własnej hali i mocno zawiedli fanów, przegrywając z TBV Startem Lublin 72:78. Zwycięstwo gości w tym spotkaniu wydaje się być w pełni zasłużone, gdyż prowadzili oni przez większą część tej rywalizacji, wykazując się dużo większą determinacją od gospodarzy. Kociewskie Diabły przez cały czas starały się gonić swojego rywala, wielokrotnie będąc blisko osiągnięcia tego celu, lecz w decydującym momencie gry zabrakło im spokoju i opanowania. Trener drużyny Milija Bogicević po zakończeniu meczu zwracał uwagę przede wszystkim na straty swoich podopiecznych oraz wyraźnie przegrane zbiórki.
- Co powiedzieć po takim meczu? - zastanawiał się Bogicević. - Według mnie porażka leży w tym, że mieliśmy duży problem ze zbiórką. - Start miał 11 zbiórek w obronie więcej od nas, z tego zrobiło się to, że do połowy oddali o 14 więcej rzutów, bo my poza złym zastawianiem kosza zrobiliśmy też 9 strat. Skończyliśmy znowu spotkanie z 18 stratami, co jest bardzo złym wynikiem. Wcześniej chociaż w końcówkach ich nie popełnialiśmy, a teraz to wszystko się odwróciło. Graliśmy zbyt nerwowo, z frustracją - ocenił szkoleniowiec Polpharmy.
- Myślę, że przegraliśmy dość wysoko zbiórkę i to zadecydowało - przyznawał także Marcin Flieger. - Start miał sporo ponowień i możliwości do zdobywania punktów. W końcówce jednak pokazaliśmy charakter. Zaczęliśmy walczyć w obronie, grać agresywnie. Za nerwowo jednak rozegraliśmy końcówkę i to nie pozwoliło przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść - dodał kapitan biało-niebieskich.
Dla starogardzian, którzy jak dotychczas okrzyknięci zostali rewelacją PLK to już druga porażka z rzędu w rozgrywkach. Wydaje się, że w ich szeregach coś się zwyczajnie "zacięło", nie grają już tak agresywnie w obronie jak na początku sezonu, ponadto słabo funkcjonuje ich atak, nie ma koszykarza, który wziąłby na siebie ciężar zdobywania punktów. Czy to pierwsza oznaka jakiegoś poważniejszego kryzysu Polpharmy? Na Kociewiu nie chcą siać paniki, ale w najbliższych tygodniach czekają ich bardzo trudne pojedynki.
- Jestem za chłopakami, bo wiem, że dali z siebie wszystko - bronił swoich graczy, Milija Bogicević. - Nie ma co siać paniki, bo nasz wynik jest nadal bardzo dobry. Szkoda, że przegrywamy więcej meczów u siebie niż na wyjeździe, ale taka jest liga. Każdy może wygrać z każdym. Musimy podnieść się na mecz z Polskim Cukrem Toruń i rozegrać go w jak najlepszym stylu - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: Real nie do zatrzymania! Kolejna wygrana Luki Donicica i spółki