WP SportoweFakty: W sobotę po raz drugi R8 Basket Kraków zdobywa Puchar Polski PZKosz, a w środę trener zostaje zwolniony. Czy zaskoczenie to właściwe słowo?
Rafał Knap, były trener R8 Basket AZS Politechnika Kraków: - Dokładnie - już we wtorek się pożegnałem z drużyną. Takie jest życie, taki jest los trenera. Jesteśmy na takim stanowisku, że prędzej czy później ktoś nas zwolni albo sami się zwolnimy. Taka dola, taki los.
Przeważnie jednak trenerzy odchodzą po porażkach. Natomiast pan został zwolniony po - co by nie mówić - jakimś sukcesie?
- Może tak, ale patrząc na to przez okres długofalowy, to naszą porażką był nasz bilans. Mieliśmy ambicje o wiele większe, bo chcieliśmy przejść ligę bez porażki, chociaż ja nigdy tego nie mówiłem. Chcieliśmy awansować do ekstraklasy w wielkim stylu. No niestety, mieliśmy dziesięć zwycięstw i pięć porażek. W tym dwie porażki można nazwać blamażem. Ten wynik mnie nie bronił - tak mogę powiedzieć. Nie usprawiedliwiam się kontuzjami, ale one nie dawały nam handicapu, wręcz nas spowalniały. Jednak uważam, że play-offy ta drużyna może przejść jak burza.
W trakcie sezonu dotknęło krakowski zespół wiele kontuzji, plus nowe transfery. To chyba miało swój wpływ?
- Jeżeli wypada jakiś zawodnik i w jego miejsce wchodzi nowy gracz, to proszę pamiętać, że on nie był z nami w okresie przygotowawczym ani w zeszłym sezonie. Musiał na nowo poznawać taktykę, filozofię zespołu i zgrywać się z drużyną. Na to potrzeba czasu, nawet gdy rozmawiamy o doświadczonym koszykarzu. Dlatego mówię, że na przestrzeni najbliższego czasu R8 będzie mocny. Czas działa na ich korzyść, oby tylko zdrowie dopisało.
Czyli R8 Basket Kraków za rok w ekstraklasie?
- Życzę temu projektowi, żeby tak było. Liczę na to. Nie ukrywam, że sam dużo pracy w to włożyłem. Wiele wyrzeczeń mnie to kosztowało, a po za tym jest to tak dobra grupa ludzi, że stać ich na awans.
Wróćmy do II ligi. To nie było tak, że nazwisko Rafała Knapa kusiło nowych graczy sezon temu do przejścia do zespołu z Krakowa?
- Nie wiem. O to trzeba byłoby spytać zawodników. Wiadomo, że anonimowy trener nie ściągnie klasowych graczy. Niektórzy na pewno patrzą z kim będą współpracować. Cieszę się, że rok temu dołączyli do nas tacy gracze jak: Wojciech Pisarczyk, Patryk Pełka, Marcin Malczyk, Michał Hlebowicki, Michał Baran czy Jakub Załucki. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło. W tym roku byłem bardzo zadowolony z pozyskania Marcina Nowakowskiego.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja u Anny Kiełbasińskiej. "To będzie przełomowy rok"
Gdyby trener Rafał Knap pracowałby do końca tego sezonu, to R8 wywalczyłoby awans?
- Ciężko mi wyrokować, gdyż nie jestem jasnowidzem. Nie ukrywam, że trenera zawsze rozlicza się na koniec. Na tą chwilę przez półtora roku miałem czterdzieści dziewięć zwycięstw i sześć porażek w meczach oficjalnych. Uważam, że jest to bardzo dobry wynik.
Skoro jesteśmy przy cyferkach. To nie jest tak, że dla prezesa Dominika Kotarby powinno to być obecnie 55-0. W końcu on mówił, że ani w II, ani w I lidze, nie powinniście przegrać spotkania?
- Myślę, że też prezes uczył się tych ligi. Na pewno w II lidze przydarzyła nam się pechowa, ale zasłużona porażka z MCKiS Jaworzno, która nas wzmocniła. Natomiast I liga jest taka, że tutaj każdy może wygrać z każdym. Na pewno prezes widział, iż kontuzje nam nie pomagały. Gdy zawodnicy byli zdrowi to nasza gra wyglądała lepiej. R8 przegra jeszcze nie jeden mecz, ale w play-offach wierzę w to, że przejdą jak burza.
Pojawiło się nazwisko nowego trenera R8 (Wojciech Downar-Zapolski). To jest dla trenera Rafała Knapa zaskoczenie?
- To jest mój były trener z grup młodzieżowych, z którym zdobywaliśmy mistrzostwo Polski w 1994 roku. Później pracował z seniorskimi zespołami Wisły, z większymi lub mniejszymi sukcesami. Na pewno jednak z wielką fachowością, a następnie w kobiecej koszykówce. Dlaczego wybrano Wojtka Zapolskiego? Ja nie wiem, to pytanie jest do zarządu. Wiem, że były dwa inne nazwiska też brane pod uwagę. Mojego następcę mogę określić, że ma duży warsztat, nos trenerski i szczęście. A one jest bardzo przydatne w tym zawodzie. Życzę, aby udało mu się wprowadzić zespół z Krakowa na jeszcze wyższy poziom.
W mediach i nie tylko pojawiały się ostatnio informacje, że z niektórymi zawodnikami ciężej się pracowało?
- Miałem ogromną przyjemność pracować w tym klubie. Odpowiem politycznie, nie zawsze było kolorowo. Najgorszą rzeczą jest jeśli coś wychodzi po za team, po za organizację i o to mogę mieć żal do jednej czy dwóch osób. Natomiast reszta spisywała się bardzo profesjonalnie. Z tymi, do których miałem żal to sobie porozmawiałem i takich dołków nie będą kopali pod moim następcą. Mam nadzieję, że te rozmowy przyniosły zrozumienie i te osoby dojrzały do tego, aby więcej tego nie robić. Kraków koszykarski, bądź co bądź to naprawdę mała społeczność. Tutaj każdy zna każdego. Plotka jest jak kula śniegowa i powielanie nieprawdy może stać się prawdą.
Powiedzmy wprost. Michael Hicks odszedł skonfliktowany z Polpharmy Starogard Gdański, a w R8 ponoć też bywało różnie?
- Odpowiem słowami Michaela. My nie jesteśmy od tego, żeby się kochać czy uwielbiać, lubić lub zapraszać na święta rodzinne. My mamy się po prostu szanować. Jeśli jest ten szacunek to współpraca jest zdecydowanie lepsza. Michael ma ciężki charakter, ale liczę na to, że dojrzał do tego, aby być liderem nie tylko na boisku w ataku.
Półtora roku to chyba jednak wiele pozytywnych wspomnień, momentów w przygodzie z R8 Kraków?
- Najpiękniejsze chwile to moment awansu do I ligi, czyli wygrany mecz w Lublinie. Bardzo miło wspominać też będę zwycięski dwumecz ze Śląskiem Wrocław, a także wygraną na hali Wisły, mojej hali gdzie sam zaczynałem przygodę z basketem. Do tego trzydzieści dziewięć asyst z potyczki z Opola. Czerpałem przyjemność z pracy z każdym z zawodników. Jeżeli trener idzie na trening z uśmiechem i chęcią, to jest to dla niego największy handicap i zarazem nagroda.
A przyszła już może myśl, refleksja, że mogłem coś zrobić inaczej?
- Na pewno w zeszłym roku nie. Wtedy było wszystko tak, jak miało być. Może ewentualnie dałbym więcej pograć graczom nominalnie rezerwowym. W tym natomiast za mało dawałem grać Karolowi Sasnalowi, Kacprowi Stalickiemu czy Aleksandrowi Załuckiemu. Choć ten ostatnio wychodził w pierwszej piątce. Mogłem dać więcej świeżej krwi, bo metryki się nie oszuka. Jeszcze raz jednak podkreślę play-off to czas weteranów.
Gdzie teraz wyląduje trener Rafał Knap? Jakaś przerwa czy kolejne wyzwanie?
- Mam już trzy konkretne oferty, w tym jedną z zagranicy. Z niej jednak raczej nie skorzystam. Nie chcę mówić jeszcze dokładnie. W ciągu najbliższego tygodnia wszystko powinno być jasne.
Czego życzyć trenerowi w nowym roku, który rozpoczął się tak, jak się zaczął?
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Coś się kończy, żeby coś mogło się zacząć. Należy życzyć przede wszystkim zdrowia oraz tego, aby zawodnicy wciąż się przy mnie rozwijali i abym nie stracił zapału.