We wtorkowym meczu grupy C Basketball Champions League nie brakowało emocji i zaciętej walki. Po dogrywce Umana Reyer Wenecja pokonała Rosę Radom 102:93. - Obie drużyny dzielnie walczyły o zwycięstwo. Ostatecznie triumfowaliśmy my, zagraliśmy bardzo zespołowo, nie poddaliśmy się i byliśmy konsekwentni w dogrywce, zrealizowaliśmy plan. W ważnych momentach potrafiliśmy stanąć razem w obronie - podkreślił Mitchell Watt.
Po pierwszej połowie mistrzowie Włoch tracili do rywali 11 punktów (41:52), po trzeciej kwarcie zniwelowali różnicę do ośmiu "oczek", by doprowadzić do remisu w czwartej odsłonie. - Mamy w składzie kilku doświadczonych zawodników, którzy bardzo dokładnie realizowali założenia taktyczne. Musimy wykorzystywać to, jak pracujemy na treningach, zwłaszcza w obronie, zaś w ataku musimy być bardziej naturalni - skomentował środkowy.
Watt był najlepszym strzelcem zespołu z Wenecji. Przez prawie 37 minut spędzonych na parkiecie zdobył 25 punktów, trafiając 8/15 rzutów "za dwa". Uzyskał double-double, ponieważ dołożył do swojego dorobku 13 zbiórek. Był często faulowany, wykorzystując dziewięć z czternastu osobistych. Ponadto miał dwie asysty i aż pięć bloków, kończąc zawody z imponującym wskaźnikiem efektywności +32.
Trener gospodarzy zwrócił uwagę na twarde warunki, jakie Rosa postawiła jego podopiecznym. - Po pierwsze, chciałbym pogratulować Rosie Radom. Wszyscy przed meczem myśleli, że to będzie dla nas "spacerek" i łatwe zadanie. Ja powtarzałem, że w Lidze Mistrzów nie ma łatwych spotkań. W kilku starciach Rosa zaprezentowała się z bardzo dobrej strony i niewiele brakowało jej do tego, aby odniosła zwycięstwa. Tym razem było podobnie, walczyła bardzo ambitnie do samego końca. Świetnie spisało się jej trzech graczy, co widać w statystykach. Kiedy rywal stanął "zoną" w obronie, wybił nas z rytmu - zaznaczył Walter De Raffaele.
- Dobrze zaczęliśmy mecz, ale później mieliśmy problem, przede wszystkim z ograniczeniem poczynań tych trzech zawodników [Puntera, Harrowa i Zajcewa-przyp. P.D.]. Dzięki nim przeciwnicy wrócili do gry i narobili nam sporo szkód. Jesteśmy takim zespołem, który nigdy się nie poddaje. Zareagowaliśmy pozytywnie na zmianę wydarzeń na parkiecie - dodał szkoleniowiec.
Dzięki zwycięstwu 102:93 zespół z Wenecji awansował na drugie miejsce w grupie C. Legitymuje się bilansem 6-4, czyli takim samym, jak lider, Movistar Estudiantes Madryt. W środę swoje mecze rozegrają jednak Banvit BC i Medi Bayreuth, które mają na kontach po sześć zwycięstw i trzy porażki.
ZOBACZ WIDEO Znakomite interwencje Szczęsnego pomogły Juventusowi. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]