Ostatni miesiąc nie był najlepszy dla Los Angeles Lakers. Są to i tak bardzo łagodne słowa, gdyż był to dla Jeziorowców czas wręcz koszmarny. Z piętnastu spotkań, które od 12 grudnia rozegrali, zwyciężyli zaledwie trzy. Wprawdzie wygrali dwa ostatnie mecze - z Hawks i Kings, ale nastroje w LA i tak są kiepskie.
Oliwy do ognia dolewa dodatkowo LaVar Ball, czyli ojciec kreowanego na lidera Lakers na najbliższe lata, Lonzo Balla. Stwierdził on niedawno, że trener zespołu, czyli Luke Walton, kompletnie stracił panowanie nad swoimi podopiecznymi. Zupełnie obok tego wydaje się być gracz, w cieniu którego jak na razie wyraźnie jest 20-letni rozgrywający, czyli Kyle Kuzma. Stanął on zresztą w obronie szkoleniowca.
- Nie wydaje mi się, aby właśnie w tym tkwił główny problem. Nie można za wszystko obwiniać sztabu trenerskiego, bo w kluczowych momentach to my popełniamy błędy w postaci strat czy niecelnych rzutów - skomentował najlepszy strzelec ekipy. - Osobiście uwielbiam grać dla Luke'a, to mój człowiek. Jestem pewien, że większość z nas ma tak samo - dodał.
Na ten moment Lakers są jednym z najsłabszych zespołów w całej NBA. Bilans 13-27 to wynik bardzo słaby, ale to, co może kibiców ekipy z LA cieszyć, to forma właśnie Kuzmy. 22-letni silny skrzydłowy zdobywa średnio 17 punktów na mecz, a na początku grudnia został wybrany najlepszym debiutantem Zachodu na starcie rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak strzela ksiądz. Dla zespołu z Ekstraklasy