Final Four Euroligi: Żeljko Obradović przed kolejną szansą na wygraną

W dniach 1-3 maja obędzie się zwieńczenie najważniejszych międzynarodowych rozgrywek w Europie - Final Four 2009 w Berlinie. Przed szansą kolejnego, czwartego już triumfu w tej dekadzie stanie ekipa Panathinaikosu Ateny. Szkoleniowiec zespołu ateńskiego, a zarazem najbardziej utytułowany trener w Eurolidze, Serb Żeljko Obradović wypowiedział się na temat zbliżającego się święta koszykówki na łamach oficjalnej strony rozgrywek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

49-letni Żeljko Obradović to najbardziej utytułowany trener w Europie. Serb od dziesięciu lat związany jest z Panathinaikosem Ateny, z którym wywalczył wiele trofeów. Ile zdobył Mistrzostw czy Pucharów Grecji to już pewnie sam stracił rachubę, lecz najważniejszym i największym sukcesem w jego trenerskiej karierze jest jedenastokrotne dotarcie do Final Four Euroligi, z których to udało mu się wygrać sześć. - Uwierzycie mi jeśli powiem, że wszystkie te tytuły nie interesują mnie za bardzo? Pewnie nie, ale i tak swoje wiem - mówi śmiejąc się Obradović. - Ja jestem człowiekiem, który nie patrzy w przeszłość. Bardziej od tego co było, cieszy mnie możliwość gry w kolejnym turnieju o prymat w Europie. Wierzę, że Panathinaikos to drużyna, która jest najlepsza na Starym Kontynencie i udowodni to już w najbliższych dniach.

Trener "Wszechateńskich Koniczynek" doskonale wie, jaka jest recepta na triumf w tych rozgrywkach. Poza Panathinakosem, Euroligę podbił również z Partizanem Belgrad, Joventutem Badalona i Realem Madryt. - Na tym turnieju trzeba być w szczytowej formie. Inaczej się nie wygra. W końcu gra toczy się przeciwko najlepszym ekipom kontynentu. Dlatego właśnie forma zespołu, na którą składają się: żelazna kondycja, jak najmniej urazów, świetne przygotowanie taktyczne oraz psychologiczne, musi być na najwyższym poziomie - tłumaczy trener, dodając jednocześnie. - Będąc szkoleniowcem, właściwie tylko o jedno nie trzeba się martwić - o motywację. W przypadku Final Four zawodnicy doskonale zdają sobie sprawę o jaką stawkę grają i nie trzeba ich motywować w dodatkowy sposób.

Pierwszym, półfinałowym przeciwnikiem Panathinaikosu w tegorocznym turnieju w Berlinie będzie odwieczny rywal - Olympiakos Pireus. Fakt ten dodatkowo podsyca atmosferę i spekulacje. Wiadomo, że podopieczni Panayotisa Iannakisa od wielu lat dobijają się do czołówki w Europie, lecz również od wielu lat muszą uznawać wyższość ateńskiego zespołu na lokalnym podwórku. - Wiem, że w Atenach wszystko zeszło na dalszy plan. Teraz wszyscy żyją naszym pojedynkiem z Olympiakosem. My, trenerzy, zawodnicy czy inni pracownicy klubu, staramy się zachować spokój i przygotowywać jak do normalnego, zwykłego spotkania. Mimo to, myślę że podświadomie każdy z nas przeżywa tą rywalizację. Tak czy inaczej, Grecja może być dumna z tego, że w Final Four ma dwóch przedstawicieli - wyjaśnia Obradović, który ma coś do udowodnienia zespołowi z Pireusu w tym sezonie. Panathinaikos nie został bowiem mistrzem sezonu regularnego ligi greckiej po raz pierwszy od sześciu lat, notując bilans 22-4. Aż o trzy zwycięstwa więcej zanotował właśnie nie kto inny, jak odwieczny rywal.

- W ogóle chciałbym zauważyć, że Final Four 2009 to chyba najtrudniejszy turniej jaki tylko można sobie wyobrazić. Uważam, że to wielkie zwycięstwo koszykówki, że o ostateczny triumf walczą cztery, naprawdę najlepsze zespoły w Europie. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że my, Olympiakos, CSKA i Barcelona jesteśmy po prostu wisienką na torcie - kontynuuje swój wątek 49-letni Serb. - Mimo, że turniej się jeszcze nie rozpoczął, wszyscy mówią tylko o nim i chyba właśnie dlatego, że tak naprawdę nie wiadomo, kto ma największe szanse na zwycięstwo. W poprzednich latach zdarzało się, że grały cztery drużyny, ale z góry było jasne, które dwie znajdą się w finale. Obradović uważa, że wpływ na tegoroczny skład Final Four ma system, w którym gra się w Eurolidze. - Kiedyś, chociażby na początku lat 90-tych te rozgrywki wygrywało się ciężko. Dzisiaj wygrywa się je bardzo, bardzo ciężko. Najpierw trzeba zmierzyć się z kilkoma zespołami w grupie, później najlepsi grają w TOP 16, a następnie mamy wyczerpujące play-off. Kto przejdzie kolejne poziomy, ten może mówić o sobie, że jest wielki - dodaje trener Panathinaikosu.

Zapytany o próbę wytypowania przebiegu rywalizacji i ostatecznego triumfatora, Obradović nieco zaskakuje. - Oczywiście chcę żeby to mój zespół zwyciężył. Jednakże tak naprawdę, w głębi duszy pragnę, żeby wygrała ta ekipa, która rzeczywiście będzie grała najlepszy basket. Takie jest moje szczere pragnienie. Bo jeśli tak się stanie, będzie można powiedzieć, że wygrała przede wszystkim koszykówka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×