W trwających rozgrywkach Dion Waiters był podstawowym zawodnikiem w rotacji zespołu z Florydy. Zdołał rozegrać 30 spotkań, wszystkie rozpoczynając jako starter. Miami Heat dostarczał - w prawie 31 minut gry - 14,3 punktu, będąc drugim strzelcem ekipy, a także 3,8 asysty.
Ostatnim pojedynkiem, w którym wystąpił, był mecz z Dallas Mavericks, w którym na parkiecie spędził zaledwie 8,5 minuty, zdobywając 4 "oczka". Po tym postanowił poddać się operacji, którą planował w zasadzie już latem, jednak wówczas zdecydował inaczej. Chciał odłożyć ją o rok, ale finalny efekt jest taki, że zamiast wspomóc swój zespół w drugiej części sezonu, stanie się dokładnie odwrotnie.
Odkąd Waiters nie gra, bilans podopiecznych Erika Spoelstry to jednak przyzwoite 6-2, a w tym momencie notują oni serię wygranych (5 z rzędu). Mimo to nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała w dalszym okresie i czy jego brak nie okaże się w którymś momencie bardziej odczuwalny.
Wobec absencji 26-latka, jeszcze więcej do pokazania i udowodnienia mają szczególnie Josh Richardson i Wayne Ellington i na razie sprawdzają się dobrze, jak i zresztą cała ekipa. Zespół z Miami w chwili obecnej jest jedną z większych niespodzianek Wschodu. Łączny bilans Żaru to 24-17, co daje obecnie 4. lokatę w konferencji. Za plecami Heat plasują się chociażby Wizards, Bucks czy Sixers.
ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek pod wrażeniem Kamila Stocha. "Serce się radowało, jak leciał"