[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Trefl Sopot sensacyjnie ograł Stelmet Enea BC Zielona Góra 94:90. Jak smakuje zwycięstwo nad mistrzem Polski w jego hali?[/b]
Filip Dylewicz, koszykarz Trefla Sopot: Niesamowite przeżycie, zwłaszcza, że ostatnio byliśmy pod formą. Przegraliśmy sześć meczów z rzędu, ponad miesiąc czekaliśmy na zwycięstwo w PLK. Na pewno taki triumf na terenie mistrza Polski jest bardzo motywujący, da nam "kopa" do kolejnych meczów, które są przed nami. Dobrze rozpoczęliśmy tę rundę rewanżową.
Czy fakt, że drużynę Stelmetu prowadzi Andrej Urlep, był dla pana dodatkową motywacją? W przeszłości obaj toczyliście zażarte boje w PLK.
Zwykle do meczów podchodzę z dużym spokojem, ale tym razem było inaczej. Bardzo zależało mi na wygranej nad zespołem prowadzonym przez Urlepa. Cieszę się, że zagrałem całkiem przyzwoicie i pomogłem drużynie.
Jak podeszliście do tego meczu? Przegraliście sześć meczów z rzędu, z kolei Stelmet był na fali wznoszącej, ograł ostatnio nawet Besiktas Stambuł.
Przede wszystkim patrzyliśmy na siebie. Wiedzieliśmy, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to wszystko może się zdarzyć. Dobrze weszliśmy w mecz, uskrzydliła nas skuteczność. Pierwsza połowa była niewiarygodna w naszym wykonaniu, trafialiśmy niemal z każdej pozycji. To pozwoliło nam zbudować przewagę, którą później co prawda straciliśmy.
Stelmet was dogonił i wydawało się, że w czwartej kwarcie rozstrzygnie spotkanie na swoją korzyść. Udało wam się odeprzeć napór mistrza. To chyba cieszy podwójnie?
Trudno zatrzymać Stelmet, który się rozpędzi, a nam ta sztuka się udała. W czwartej kwarcie "ciułaliśmy" te punkty i to dało nam finalnie zwycięstwo. Radość po ostatnim gwizdku była ogromna. Było wiele pozytywnych elementów w naszej grze.
Tym bardziej, że wielu kibiców spisało już Trefla Sopot na straty.
Tacy są kibice, mają do tego prawo. Gdy przegrywa się sześć meczów z rzędu, to te morale wśród fanów na pewno upadają. Fajnie, że taką wygraną na nowo możemy wrócić do ich serc.
Wydaje się, że transfer Obiego Trottera może być kluczowy w kontekście walki o fazę play-off.
Zdecydowanie. Rozgrywający jest mózgiem zespołu, decyduje o wszystkim na parkiecie. Strata Brandona Browna była bardzo widoczna w naszych szeregach. Tę dziurę próbował załatać Jermaine Love, ale on lepiej spisuje się na "dwójce". Obie szybko się wkomponował do naszego zespołu. Widać, że lubi grać zespołowo, uruchomił potencjał ofensywny, który drzemie w tej drużynie. Pokazał, że jest klasowym rozgrywającym.
Tak grający Trefl jest chyba groźny dla każdego w PLK?
Myślę, że tak, choć należy pamiętać o tym, że mieliśmy wysoką skuteczność. Nie w każdym meczu będziemy trafiać na takim procencie, ale myślę, że dzięki tej wygranej wróciliśmy na dobre tory, które prowadzą do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO Legia przegrała z Barceloną - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]