Każdy mecz jest jak finał. Legia Warszawa walczy o przetrwanie

WP SportoweFakty / Karol Słomka / na zdjęciu: Piotr Robak na linii rzutów osobistych
WP SportoweFakty / Karol Słomka / na zdjęciu: Piotr Robak na linii rzutów osobistych

Koszykarska Legia Warszawa przełamała fatalną niemoc. Odniosła pierwsze zwycięstwo w EBL, a duży udział w triumfie nad Czarnymi Słupsk (77:75) miał Piotr Robak.

Sytuacja Legii Warszawa nadal jest bardzo zła. Do bezpiecznego miejsca w lidze traci aż trzy zwycięstwa. Światełkiem w tunelu może być jednak spotkanie z Czarnymi Słupsk, w którym w pierwszej kwarcie beniaminek zagrał kapitalnie. Ekipa trenera Tane Spaseva chce rozpoczął marsz w górę tabeli.
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Jak się oddycha po zwycięstwie?

Piotr Robak, gracz Legii Warszawa: Na pewno dużo lepiej niż po porażkach. Jesteśmy szczęśliwi z tego przełamania. Nasza niechlubna seria 16 porażek z rzędu każdemu siedziała w głowie. Cieszymy się, że mogliśmy w końcu poczuć smak zwycięstwa.

Ta niechlubna seria 0:16 to był dla was koszmar. Trudno funkcjonować z takim bilansem i krytyką z każdej strony?

Nie było to łatwe. Dla całej Legii był to ciężki i frustrujący czas. Ciągle przegrywaliśmy spotkania. Z każdą porażką pojawiała się jeszcze większa presja. W końcu mogliśmy jednak zejść z parkietu z uśmiechniętymi twarzami.

Spotkanie z Czarnymi Słupsk rozpoczęliście kapitalnie (28:3). Co się stało w kolejnych minutach?

Pierwsza kwarta to był nasz najlepszy czas w tym sezonie. Zaczęliśmy grać tak jak chcieliśmy, wychodziło wszystko. Co się stało później? Nie umiem na to odpowiedzieć. Być może, przy prowadzeniu 25-punktami, wkradło się rozluźnienie i myśl, że mecz jest już wygrany. Czarni się nie poddali. Pozwoliliśmy im wrócić do gry. Zamiast kontrolować to spotkanie, zapewniliśmy sobie i kibicom niepotrzebny horror.

Bilans 1:16 wygląda nie najlepiej. Rozmawiacie w szatni o waszej pozycji w tabeli? Jest myśl, że być może za kilka miesięcy pożegnacie się z ligą?

Mamy świadomość, że po jednym zwycięstwie nasza sytuacja się nie zmienia. Dalej mamy słaby bilans. Wiemy, że jeśli chcemy pozostać w ekstraklasie, musimy regularnie wygrywać. Robimy wszystko, aby tak było. Liczę, że wtorkowe zwycięstwo doda nam wiary w umiejętności. Chciałbym, abyśmy rozpoczęli marsz w górę tabeli. Nikt z nas nie dopuszcza myśli, że spadniemy z ligi. Nie po to wróciliśmy po 14-latach do ekstraklasy, aby tak się z nią pożegnać.

Od kilku spotkań macie zwyżkę formy. Jest to na pewno związane z transferem Anthony'ego Beane'a, który nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki.

Anthony dał nam dużo jakości. W ciężkich momentach potrafi wziąć piłkę i zrobić coś z niczego. Tak jak mówisz, w kilku wcześniejszych meczach byliśmy blisko zwycięstwa, ale ciągle czegoś brakowało. W Krośnie, czy nawet w Koszalinie, mogliśmy wygrać. Graliśmy dobrze, jednak punkty zostawały u przeciwnika.

Czarni byli wymagającym rywalem, ale w czwartek czeka was jeszcze trudniejsza przeprawa. Jak może potoczyć się spotkanie z Anwilem?

Mamy świadomość z jakim rywalem się zmierzymy. Anwil Włocławek to uznana marka w Polsce, jest teraz liderem tabeli. Będzie to dla nas bardzo trudny mecz. Nie mamy jednak nic do stracenia. Każdy mecz gramy teraz o życie. Wszystkie spotkania są dla nas jak finał. Nie możemy patrzeć na przeciwnika, tylko walczyć w każdym pojedynku o zwycięstwo. Liczę na to, że stworzymy dobre widowisko.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #9. Łukasz Wachowski: Jest szereg aspektów, nad którymi trzeba się pochylić

Źródło artykułu: