Połowę wygranych w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Stelmet odniósł nad włoskim rywalem z Kampanii. Środowy triumf jest jednak niezwykle ważny - to pierwsza wyjazdowa wygrana mistrzów Polski od kilkunastu miesięcy w europejskich pucharach, ale przede wszystkim dwa punkty, które pozwalają realnie myśleć o grze o awans do dalszych gier. A przecież jeszcze kilka tygodni wcześniej był to scenariusz z rodzaju science fiction.
Stelmet nie mógł tego meczu przegrać. U siebie wygrał 90:79, w środę prowadził nawet 32:16, prezentując kapitalną formę w pierwszej połowie. 21 z 36 punktów ekipy trenera Urlepa zdobył duet Dragicević-Gecevicius. Ten pierwszy spod kosza, Litwin z kolei dziurawił kosz rzutami z dalekiego dystansu. Sidigas przez sześć minut pierwszej kwarty nie potrafił znaleźć drogi do kosza, zaczął od 0:11, ale później wrócił do gry. Na szczęście dla Stelmetu, lider włoskiej Lega Basket (12 wygranych w 15 kolejkach) ani razu nie wyszedł na prowadzenie.
Im dalej w las, tym lepiej spisywali się miejscowi. Pod koszem rządził chwilowo Kyryło Fiesenko, który ma za sobą epizod w Śląsku Wrocław. Po przerwie z kolei uaktywnił się Jason Rich. Amerykanin zdobył wszystkie 16 punktów właśnie w drugiej połowie. Gospodarze doprowadzili do stanu 34:36, ale Stelmet przetrwał ciężkie chwile.
Zupełnie niespodziewanie bohaterem trzeciej kwarty okazał się Adam Hrycaniuk. "Bestia" zdobył w tej części osiem z 13 punktów zespołu, trafiając nawet trójkę, po której tylko wymownie się uśmiechnął. Z kolei w decydujących minutach nieocenione role pełnili Thomas Kelati czy przyspawany do ławki przez 30 minut Jarosław Mokros. Szczególnie ten drugi pokazał wielki charakter, prezentując kilka udanych akcji w obronie, czy wymuszając faul w ostatniej sekundzie akcji.
Stelmet nie doprowadził do nerwowej końcówki, nie roztrwonił dużej przewagi - grał mądrze, kolektywnie i był zupełnie innym zespołem niż jeszcze kilka tygodni temu. Kropkę nad "i" postawił rozgrywający świetne zawody Przemysław Zamojski, trafiając za trzy punkty. Czarodziejska różdżka Urlepa nadal działa, oby jak najdłużej.
W przyszły wtorek Stelmet podejmie belgijski Telenet Ostenda. Będzie to kolejny mecz o wszystko - tylko wygrana przedłuży szanse na awans do kolejnej fazy koszykarskiej Ligi Mistrzów. Początek spotkania o godzinie 18:30.
Sidigas Avellino - Stelmet Enea BC Zielona Góra 57:64 (7:19, 21:17, 13:13, 16:15)
Sidigas: Jason Rich 16, Kyryło Fiesenko 10, Ariel Filloy 9, Thomas Scrubb 7, Maarten Leunen 6, Dez Wells 4, Hamady N'Diaye 3, Bruno Fitipaldo 2, Lorenzo D'Ercole 0.
Stelmet: Vladimir Dragicević 16, Przemysław Zamojski 11, Martynas Gecevicius 9, Adam Hrycaniuk 8, Thomas Kelati 6, James Florence 3, Edo Murić 3, Jarosław Mokros 2, Łukasz Koszarek 2, Nikola Marković 2, Filip Matczak 2.
# | Drużyna | M | Pkt | Z | P | + | - |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Besiktas Stambuł | 14 | 24 | 10 | 4 | 1111 | 1030 |
2 | CEZ Basketball Nymburk | 14 | 24 | 10 | 4 | 1152 | 1100 |
3 | Nanterre 92 | 14 | 23 | 9 | 5 | 1149 | 1091 |
4 | Stelmet BC Zielona Góra | 14 | 20 | 6 | 8 | 1075 | 1087 |
5 | Sidigas Avellino | 14 | 20 | 6 | 8 | 1049 | 1028 |
6 | Telenet Ostenda | 14 | 20 | 6 | 8 | 975 | 1050 |
7 | Telekom Baskets Bonn | 14 | 19 | 5 | 9 | 1079 | 1095 |
8 | Aris Saloniki | 14 | 18 | 4 | 10 | 930 | 1039 |
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazda UFC walczyła ze złamaną ręką. Przerażające zdjęcie
[color=#000000]
[/color]
Gdyby Andriej przyszedł wcześniej...