W pewnym momencie Stelmet Enea BC Zielona Góra prowadził 61:38 i mogło się wydawać, że jest już po meczu. Nic bardziej mylnego. Drużyna Nanterre 92 do końca walczyła o pozytywny wynik i doprowadziła do nerwowej końcówki. W niej więcej zimnej krwi zachowali jednak zielonogórzanie.
- Po pierwsze dziękuje kibicom, którzy nam bardzo pomogli w trudnym dla nas fragmencie. Wcześniej prowadziliśmy różnicą nawet 23 punktów, ale straciliśmy tę zaliczkę. Rywal wrócił do meczu i miał psychologiczną przewagę. Bardzo dobrze graliśmy przez 25 minut. Od piątej minuty trzeciej kwarty zaczęły się problemy, które trwały też w ostatniej odsłonie. W czwartej części spotkania, przez agresję rywala, mieliśmy kłopoty z organizacją gry, przeciwnik wybił nas z rytmu. Ponadto Wilson rozrzucał się w ostatniej kwarcie i nie mieliśmy sposobu, by go powstrzymać. Całe szczęście mecz zakończył się dla nas pomyślnie - skomentował Andrej Urlep.
Przez 25 minut Stelmet Enea BC grał wybornie, praktycznie nie myląc się przy rzutach zza łuku. Mistrzowie Polski zasypywali rywala trójkami, do pewnego momentu trafiając 12 z 15 oddanych rzutów. - Raz rzuty wpadają, innym razem nie. Tym razem był nasz dzień, przez trzy kwarty dobrze trafialiśmy, a do tego graliśmy dobrze w obronie. Rywale nie mieli takich otwartych pozycji, jakich by oczekiwali. Wtedy nie mogli złapać prawdziwego rytmu. Od 25 minuty nie kontynuowaliśmy tego, co jest dla nas lekcją na przyszłość. Musimy nauczyć się, że spotkanie nie kończy się w 25 minucie. Spotkanie trwa 40 minut - przyznał Słoweniec.
Wygraną z Nanterre 92 Stelmet Enea BC wykonał spory krok w kierunku awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Z drugiej strony, jeśli mistrzowie Polski za tydzień przegrają na wyjeździe z CEZ Basketball Nymburk i odpadną z tych rozgrywek, na pewno nie zakończą przygody w Europie. Biało-zieloni już zagwarantowali sobie udział w FIBA Europe Cup.
- To na pewno sukces. Myślę, że cztery mecze temu nikt nie myślał o tym, że Stelmet ma jeszcze jakiekolwiek szanse, by dalej grać w Europie. Teraz tego dokonaliśmy i jesteśmy z tego bardzo szczęśliwi. Teraz pojedziemy do Nymburka, by wygrać mecz i kontynuować zmagania w Lidze Mistrzów. Teoretycznie byłoby co prawda łatwiej osiągnąć coś w FIBA Europe Cup, ale my chcemy grać w Basketball Champions League - powiedział Andrej Urlep.
ZOBACZ WIDEO Krewna Tomasza Mackiewicza: Może być tak, że będziemy musieli pochować pustą trumnę