BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski znakomicie wywiązała się z roli faworyta (75:60). Przed czwartą kwartą wynik meczu nie był jednak rozstrzygnięty (49:47). Koszykarska Legia Warszawa grała dobre zawody i była równorzędnym przeciwnikiem dla gospodarzy.
- Jej trener wykonał kawał dobrej roboty, świetnie przygotowując swój zespół na moich zawodników. To w dużej mierze dlatego legioniści sprawili nam tyle problemów - podkreślał trener Emil Rajković.
To już drugi mecz z rzędu, w którym podopieczni Tane Spaseva tracą szanse na zwycięstwo w czwartej odsłonie. Podobnie było w starciu ze TBV Startem Lublin, w którym legioniści byli przez większą część spotkania byli stroną dominującą. Ostatnią ćwiartkę przegrali wówczas (16:31).
- Po raz kolejny mogę powtórzyć, że w naszym przypadku konieczna jest cierpliwość. Widać, że gramy coraz lepiej i robimy wszystko, aby ludzie byli dumni z Legii. Będziemy to kontynuować - podkreślał macedoński szkoleniowiec drużyny z Warszawy. Największym problemem zespołu jest skuteczność. - Stwarzaliśmy sobie te okazje, wychodziliśmy na pozycje, ale pudłowaliśmy - analizuje Spasev.
W sobotnim meczu gwiazdą ekipy z Mazowsza był Anthony Beane, który zdobył 29 punktów. Amerykanin w całym spotkaniu oddał jednak aż 28 rzutów. To nie zdarza się często. Oprócz 23-latka, dwucyfrową liczbę punktów zdobył tylko środkowy Hunter Mickelson (10).
Przypomnijmy, iż mimo fatalnego bilansu, Legia Warszawa utrzyma się w ekstraklasie. Beniaminek skorzysta na wycofaniu się z rozgrywek Czarnych Słupsk, którzy zostali zdegradowani na ostatnie miejsce, które traci prawo gry w przyszłym sezonie.
W następnej kolejce drużyna ze stolicy zagra na wyjeździe z GTK Gliwice.
ZOBACZ WIDEO Liczymy medalowe szanse Polaków w Pjongczangu. "Skoczkowie mogą wywalczyć nawet cztery krążki"