Pomimo że w ostatni weekend koszykarze GTK Gliwice nie wyszli na parkiet, zaliczyli czwarte zwycięstwo z rzędu - wszystko za sprawą walkowera po wycofaniu się z Energa Basket Ligi drużyny Czarni Słupsk.
W najbliższą niedzielę drużyna prowadzona przez Pawła Turkiewicza zmierzy się z Legią Warszawa i stanie przed dużą szansą na kolejny triumf. - Od początku musimy wyjść agresywnie i narzucić swój styl gry. Wydaje mi się, że jesteśmy lepszą drużyną, trzeba "tylko" wyjść i udowodnić to na parkiecie - przekonuje Marcin Salamonik, podkoszowy śląskiego zespołu.
GTK będzie faworytem. Ekipa ze stolicy wygrała do tej pory zaledwie jedno spotkanie na 21 rozegranych. Legii jednak nikt nie lekceważy w Gliwicach. - Trzeba podejść do tego meczu jak do każdego innego, nie patrzeć jaki bilans ma Legia. Wydaje mi się, że od paru spotkań są groźnym zespołem i nawiązują walkę z mocniejszymi drużynami. Jeżeli podejdziemy z nastawieniem, że mecz się wygra sam, to może się to dla nas źle skończyć - dodaje.
Styczeń gliwiczanie zakończyli trzema zwycięstwami w ciągu ośmiu dni. Od tego czasu mieli dwutygodniową przerwę. Czy ta mogła wybić z rytmu i uderzenia beniaminka? - Mam nadzieję, że nie. Wiadomo, że zawodnicy wolą, jak tego grania jest jak najwięcej. Po Legii szykuje się kolejna. Trzy tygodnie przerwy w tym momencie to dla mnie jest trochę niepoważne - mówi jasno Salamonik.
W styczniu GTK rozegrało sześć meczów. Teraz, na przełomie od 28 stycznia do 4 marca gliwiczanie zagrają tylko raz, właśnie z Legią. Wszystko spowodowane weekendem z Pucharem Polski i okienkiem na mecze reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości