Zachowując odpowiednie proporcje, jest koszykarskim Leo Messim. To także najmłodszy gracz, który zadebiutował w pierwszym składzie Realu Madryt (w wieku szesnastu lat i dwóch miesięcy). Mistrz Europy z reprezentacją Słowenii, kandydat do numeru jeden w tegorocznym drafcie NBA. To krótka historia Luki Doncicia, dla którego bramy koszykarskiego raju stoją otworem.
"Był za dobry. Kazałem mu zejść z parkietu"
Jeżeli ktoś debiutuje w Realu w wieku 16 lat, to musi mieć nieprzeciętny talent. Zanim jednak trafił do stolicy Hiszpanii, zaczynał jako ośmiolatek w Union Olimpija.
Historia jego treningów jest niesamowita. Po zaledwie jednym meczu z rówieśnikami trafił do ekipy U-11. - Przyszedł, zagrał i kazałem mu zejść z parkietu. Był za dobry. Przeniosłem go do starszej grupy - wspomina jego ówczesny trener, Grega Brezovec.
Tam odbył tylko jedno spotkanie i przeszedł... do zespołu U-14. Ze starszymi mógł tylko trenować, gdyż przepisy nie pozwalały 8-latkowi na tak duży przeskok.
Miłość do basketu zaszczepił mu ojciec. Sasa Doncić grał w koszykówkę przez 17 lat. Nie był wirtuozem, jednak posiadał wielki charakter. Pod koniec kariery udało mu się załapać do walczącej o awans na mistrzostwa Europy reprezentacji Słowenii. Już teraz można powiedzieć, iż syn zdecydowanie przebije ojca.
- Lubiłem chodzić na mecze mojego taty. W przerwie mogłem pograć i próbować porzucać trochę piłek, nawet, gdy byłem zbyt mały i trudno było mi dorzucić do kosza - wspomina beztroskie lata. Jego talentu nie dało się przeoczyć. Najskuteczniejszy okazał się Real Madryt, który przekonał go do transferu już w wieku 13 lat.
Życie jak w Madrycie
Nastolatek w wielkim mieście? W 80 procentach przypadków kończy się to wielką klapą. Nie w przypadku Doncicia. Był wyjątkowo dojrzały jak na swój młody wiek. Jego rozum podążał za talentem. - Zwykle młode gwiazdy chcą same wygrywać mecze, popisują się i wywyższają. On już wtedy wykazywał cechy przywódcze, był dla kolegów wielkim wsparciem - mówił Brezovec.
Po trzech miesiącach dołączyli do niego rodzice, którzy wskazali mu właściwą drogę. Jego kariera rozwijała się harmonijnie. Zaczynał oczywiście w juniorach, gdzie zbierał kolejne nagrody MVP. Debiut w seniorach Królewskich nastąpił jednak szybciej niż myślał.
30 kwietnia 2015 roku - ta data na zawsze pozostanie w pamięci Doncicia. Był trzecim najmłodszym zawodnikiem, który zadebiutował w lidze hiszpańskiej.
Pierwszym natomiast w historii Realu Madryt. - Powiedziałem mu wprost, zapomnij o pieniądzach i samochodach - wspominał ojciec Doncicia. - Inne dzieci też miały wielki talent, ale przestały cieszyć się grą. Baw się tym jak najdłużej - argumentował.
- W koszykówce musisz być mądry, podejmować odważne decyzje. Kiedy jednak myślisz za dużo, to wtedy jest problem. Ja urodziłem się, aby grać w basket. Cieszę się nim - mówił w jednym z wywiadów rozgrywający.
Wielki rok 2017
Blondyn o twarzy dziecka bez wątpienia podbił Stary Kontynent. Latem 2017 roku zdobył upragnione mistrzostwo Europy z reprezentacją, gdzie obok Gorana Dragicia (zawodnik Miami Heat), był jednym z liderów drużyny. W turnieju notował średnie na poziomie 14.3 punktu i 8.1 zbiórki.
Doskonale spisuje się również w lidze hiszpańskiej oraz Eurolidze. Doncić zachwycił choćby w grudniowym Gran Derbi z Barceloną, w którym popisał się niewiarygodnym rzutem równo z syreną kończącą trzecią kwartę rywalizacji. Oddał go spod własnego kosza, a ułamki sekund później publiczność w Madrycie oszalała.
Swoim potencjałem oraz umiejętnościami przyćmiewa resztę graczy na parkietach Euroligi, dlatego chce się dalej rozwijać w NBA. Czuje, że jest to idealny moment. Według hiszpańskich mediów, sprawa jest już przesądzona. W sezonie 2018-19 nastolatek nie będzie reprezentował już barw Królewskich. Wielki Real Madryt okazał się tym razem bezradny.
Czas na NBA
Na meczach Słoweńca regularnie pojawiali się przedstawiciele NBA (Chicago Bulls, Sacramento Kings, Boston Celtics czy Atlanty Hawks). Cudowne dziecko koszykówki ma wszystko, żeby osiągnąć sukces w najlepszej lidze świata i wydaje się pewniakiem do wyboru w czołowej trójce. Coraz głośniej mówi się nawet, iż zostanie numerem jeden.
- Będzie najlepszym Europejczykiem w swojej grupie wiekowej, kiedy wejdzie do projektu NBA - podkreślał skaut Hawks. - Nie spodziewałem się, że jest tak szybki - dodał.
Konkurencję w drafcie będzie miał jednak bardzo dużą. Jest choćby niesamowity DeAndre Ayton, który swoim wyglądem przypomina Davida Robinsona (MVP ligi z 1995 roku, gracz San Antonio Spurs). Jest niekwestionowaną gwiazdą NCAA i dominuje w większości meczów. Jest bardzo zwinny i potrafi również rzucać z dystansu. Słowem - nowoczesny środkowy.
Nastolatek ma jednak wielką przewagę nad innymi zawodnikami ze Stanów Zjednoczonych. Jest ograny na poziomie seniorskim, w mistrzostwach Europy, Eurolidze oraz hiszpańskiej ACB, która nazywana jest drugą ligą na świecie. To wielki kapitał.
- Być może jest to najbardziej kompletny i utalentowany gracz, jakiego kiedykolwiek widzieliśmy. W tym roku wykonał wielki progres i dominuje Euroligę w wieku 19 lat. Z łatwością można mu przypiąć łatkę gracza najlepiej przygotowanego do gry w NBA w całej historii draftu - pisał o nim magazyn "Sports Illustrated".
Oczywiście Luka ma swoje braki, które musi szybko nadrobić. W porównaniu z graczami z NCAA ma problem z atletycznością. W Europie wystarcza koszykarskie IQ, lecz w Stanach Zjednoczonych to za mało. Na jednak na wszystko jest czas. 19 lat to idealny wiek, aby zacząć podbijać NBA. W czerwcu zacznie się jego American Dream. O happy-end możemy być spokojni.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Guła: Praca lekarza na dużej wysokości jest bardzo trudna
Z pozostalych ekip majacych szanse Czytaj całość