- Kim będzie moje dziecko? Samo zdecyduje o swojej przyszłości. My na pewno nie będziemy na nic naciskać. Pójdzie własną drogą - powtarzają jak mantra sportowcy, którzy doczekali się swoich pociech. Ta reguła nie dotyczy z pewnością LaVara Balla, który szybko wyznaczył drogę swoim synom.
Kim jest ten wariat?
Na początek kilka słów wyjaśnienia. LaVar Ball to w skrócie były amerykański sportowiec, a teraz celebryta. W przeszłości uprawiał koszykówkę i futbol amerykański uczęszczając na Canoga Park High School. Kariera nie potoczyła się po jego myśli. Życiową misją LaVara jest teraz umieszczenie swoich trzech synów w najlepszej lidze świata - NBA.
Pierwszy krok jest już zrobiony. Najstarszy z nich, Lonzo kreowany na wielką gwiazdę Los Angeles Lakers, został wybrany z drugim numerem w drafcie. Co ciekawe, za oceanem mówiło się, że to najbardziej wyczekiwany debiut od czasów pojawienia się w lidze LeBrona Jamesa. - Lonzo to materiał na wybitnego rozgrywającego. Dla niego priorytetem jest asysta. Widzę w nim siebie sprzed lat - stwierdził legendarny Magic Johnson.
LaVar pękał z dumy. Czuł się na tyle pewnie, że jego nieszablonowe komentarze zaczęły pojawiać się w wielu serwisach sportowych. Przeważnie w tych największych jak "ESPN". 50-latek w grudniu często krytykował także trenera Lakers, Luke'a Walton, co nie spodobało się szefom klubu. - Oni są słabi. Nie wiedzą jak trenować mojego syna. Ja wiem, jak to robić. Mówię mu, żeby dążył do zwycięstwa i przestał się obijać - mówił LaVar.
Jak informowały amerykańskie media, władze Jeziorowców poprosiły Balla o zaprzestanie krytyki i pomoc w stworzeniu pozytywnej atmosfery wokół Lonzo i zespołu. W Kalifornii staje się powoli "persona non grata", czyli osobą niepożądaną w środowisku.
Szalone pomysły
LaVar może pochwalić się własną marką Big Baller Band (BBB), która produkuje buty, bluzy, koszulki oraz czapki. Promuje ją nie kto inny jak Lonzo.
The Sports World is Forever Changed. Introducing Lonzo's 1st Signature Shoe: The ZO2 Prime. pic.twitter.com/QbBw5XWp8v
— Big Baller Brand (@bigballerband) 3 marca 2017
20-latek posiada własną linię butów. Wywołała ona bardzo duże kontrowersje, a wszystko z powodu horrendalnych cen (para butów kosztuje 495 dolarów). Dla porównania, za najdroższe obuwie sygnowane nazwiskiem gwiazdy NBA i produkowane przez jedną z wielkich marek odzieżowych, fani koszykówki zapłacą około 200 dolarów.
- LaVar Ball jest najgorszym, co przytrafiło się koszykówce w ciągu ostatnich stu lat - ocenił George Raveling, konsultant firmy Nike. - Jeśli nie stać cię na kupno butów Lonzo, nie jesteś "BIG BALLEREM" - napisał w swoim stylu szalony ojciec.
Czas na Litwę
Zdecydowanie bardziej kuriozalnym pomysłem jest wysłanie swoich dwóch pozostałych synów: 16-letniego LaMelo i 19-letniego LiAngelo na Litwę, aby tam kontynuowali kariery. Obaj podpisali półroczny kontrakt z B.C. Vytautas Prienai - z przeciętną drużyną miejscowej ligi.
Ciekawostką jest fakt, że ani trener, ani generalny menadżer litewskiej drużyny, nie mówią w języku angielskim. Co więcej, klub w grudniu miał problemy z wypłacalnością zawodników. Sytuacja jest nietuzinkowa. Na Litwie jednak LaVar może swobodnie reklamować swoją markę, przecież kasa musi się zgadzać.
Najbardziej cierpią na tym jego dwaj synowie, którzy nie są tak utalentowani jak najstarszy Lonzo. Jest mało prawdopodobne, iż zrobią kariery w NBA. Gdyby nie ojciec, świat pewnie by o nich nie usłyszał.
Buty to nie wszystko
To nie koniec zwariowanych pomysłów LaVara. Tym razem ojciec młodego zawodnika Los Angeles Lakers chce utworzyć nową, profesjonalną ligę koszykówki. Na czym to będzie dokładnie polegać? Stworzy Junior Basketball Association, czyli ligę, która zgromadzi najlepszych koszykarzy szkół średnich w USA. Ma być to konkurencja dla NCAA i ma posiadać ważny atut - oczywiście pieniądze.
Ball chce nagrodzić zawodników stypendiami. Będą one wynosić od 3 do 10 tysięcy dolarów i będą uzależnione od poziomu graczy. - To jest myślenie krótkoterminowe. Polega na niesłusznym przekonaniu, że proponowane przez Balla wynagrodzenie przyniosłoby więcej korzyści dla gracza niż prawdziwa edukacja uniwersytecka - pisał dziennikarz ESPN.
Jedno trzeba oddać LaVarowi. W kwestii lokowania produktu jest jednym z czołowych celebrytów na świecie. - Moi synowie są najlepsi, a ja zaprowadzę ich na szczyt - mówił dumny ojciec. Niestety, nie są.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piłkarski cud? III-ligowiec ograł Manchester City! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]