NBA: wielki powrót Cleveland Cavaliers, 10 punktów Marcina Gortata

Getty Images / Patrick Smith/Getty Images/AFP / Na zdjęciu: Marcin Gortat
Getty Images / Patrick Smith/Getty Images/AFP / Na zdjęciu: Marcin Gortat

Cleveland Cavaliers odwrócili losy pojedynku z Washington Wizards, odrobili duże straty i triumfowali 119:115. 10 punktów dla przegranych zdobył Marcin Gortat.

Czwarty w tym sezonie mecze pomiędzy Cleveland Cavaliers a Washington Wizards, trzecie zwycięstwo aktualnych mistrzów Konferencji Wschodniej. Trener Tyronn Lue wrócił na ławkę Cavs, a LeBron James zadbał o to, aby spotkanie zakończyło się zwycięstwem jego zespołu.

Długo jednak nic na to nie wskazywało. Na nieco ponad siedem minut przed końcem Cavaliers przegrywali różnicą 17 punktów (87:104). LeBron włączył wówczas wyższy bieg, a przewaga Czarodziejów zaczęła maleć. Na trzy i pół minuty przed ostatnią syreną Wizards mieli już tylko 10 "oczek" zapasu, a od tego momentu Cavs zdobyli 10 pkt z rzędu i doprowadzili do remisu.

W kluczowych posiadaniach to Kawalerzyści zachowali zdecydowanie więcej zimnej krwi, dzięki czemu dokonali rzeczy, która kilka minut wcześniej wydawała się niemożliwa do zrealizowania - triumfowali nad Wizards 119:115. Dla Jamesa i spółki było to 9 zwycięstwo w ostatnich 10 potyczkach.

- Mówiłem to przed meczem, mówię to teraz i pewnie za pięć lat będę mógł powiedzieć to samo. LeBron jest najlepszym graczem w tej lidze. Udowadnia to każdego wieczoru. Nie ma takich zawodników jak on - skomentował szkoleniowiec Wizards, Scott Brooks.

Tym razem James zakończył rywalizacje z dorobkiem 33 punktów, 14 asyst i 9 zbiórek. Aż 13 "oczek" dołożył do swojego dorobku w czwartej kwarcie, w której to Cavs odwrócili losy rywalizacji. 21 "oczek" dla triumfatorów uzyskał Jeff Green, a 16 Kevin Love.

Wśród przegranych najlepiej spisał się John Wall - autor 28 punktów i 14 asyst. Cała pierwsza piątka Wizards zakończyła zmagania z dwucyfrowym dorobkiem punktów. O triple-double otarł się Bradley Beal - 19 pkt., 9 zb., 8 ast., z kolei Marcin Gortat 
spędził na parkiecie 25 minut i w tym czasie zapisał 10 "oczek" (5/9 z gry) oraz siedem zbiórek.

Piątą porażkę w ostatnich 10 spotkaniach ponieśli koszykarze Golden State Warriors. Obrońcy mistrzowskiego tytułu po raz drugi w tym sezonie musieli uznać wyższość Indiany Pacers - tym razem aż 126:106. Choć Wojownicy grają bez Stephena Curry'ego, nikt nie spodziewał się tak wysokiej porażki w Indianapolis.

Pacers rozegrali jednak kapitalny mecz i przez 48 minut kontrolowali to, co działo się na parkiecie. Po pierwszej połowie wypracowali sobie 11 punktów przewagi, a w trzeciej kwarcie zwiększyli ją do 22 "oczek". Wojownicy dwoili się i troili, by zmniejszyć rozmiar przegranej, ale na niewiele się to zdało.

Świetnie w tym spotkaniu spisał się przede wszystkim Bojan Bogdanović, który zdobył 28 punktów w pół godziny, trafił 11 z 13 rzutów z gry i 6 z 7 prób za trzy. 21 "oczek" do dorobku triumfatorów dołożył Victor Oladipo, z kolei 16 Thaddeus Young. Dla Pacers było to już 47 zwycięstwo w sezonie 2017/18.

Wśród mistrzów tylko trzech graczy przekroczyło barierę 10 "oczek". 27 punktów zdobył Kevin Durant, 16 zapisał Klay Thompson, a 12 Quinn Cook. Wszyscy trzej trafili jednak w sumie tylko 19 z 51 oddanych rzutów z gry.

Wyniki NBA:

Indiana Pacers - Golden State Warriors 126:106 (27:26, 35:25, 35:26, 29:29)

Cleveland Cavaliers - Washington Wizards 119:115 (39:26, 20:28, 23:36, 37:25)

Houston Rockets - Portland Trail Blazers 96:94 (36:17, 30:27, 18:27, 12:23)

Milwaukee Bucks - Brooklyn Nets 111:119 (24:30, 21:22, 36:31, 30:36)

Utah Jazz - Los Angeles Clippers 117:95 (36:26, 29:23, 29:18, 23:28)

Denver Nuggets - Minnesota Timberwolves 100:96 (27:24, 24:30, 28:18, 21:24)

ZOBACZ WIDEO: Bogumiła Raulin rusza po Koronę Ziemi

Komentarze (2)
avatar
Katon el Gordo
6.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli Wizards przegrali ostatnich 7' meczu w stosunku 11 : 32 to źle świadczy o tym zespole. I obecność LeBrona u przeciwników ich w żaden sposób nie usprawiedliwia. 
avatar
R77
6.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie dość, że zagrają, to go wygrają:))) Finał Cleveland-Houston raczej.