Maraton Stelmetu Enei BC Zielona Góra trwa w najlepsze. W przeciągu trzech dni, mistrzowie Polski rozegrali już dwa spotkania. W poniedziałek w Krośnie rzutem na taśmę zwyciężyli 97:95, jednak styl tradycyjnie pozostawiał wiele do życzenia.
- Dla nas był to bardzo trudny mecz. Bezpośrednio po spotkaniu w Ostrowie Wielkopolskim wyjechaliśmy do Krosna. Straciliśmy dużo sił. Teraz graliśmy bez dwóch zawodników (Thomas Kelati i Adam Hrycaniuk - przy. JA.) i to było widać - podkreśla Andrej Urlep, szkoleniowiec Stelmetu.
Najgorszą informacją jest kontuzja Thomasa Kelatiego, który prawdopodobnie zakończył sezon. To czołowa postać na boisku jak i poza nim. - Na pewno jest to duża strata, ale nie jest to zespół Kelatiego, tylko Stelmetu Zielona Góra. Musimy wejść w jego grę. Nie robić tego w ten sam sposób jak Thomas, tylko tak jak inni to potrafią robić. Takie rzeczy się dzieją w sporcie - analizuje Słoweniec.
- Jak go zastąpić? Nie da się tego zrobić jeden do jednego. Będzie inna rotacja i inaczej rozdzielimy minuty dla pozostałych graczy - tłumaczy.
Miasto Szkła Krosno zaprzepaściło wielką szansę. Pierwszą kwartę zagrało fatalnie, jednak w kolejnych zdominowało mistrzów Polski. Ekipa z Podkarpacia nie miała jednak recepty na bałkański duet zielonogórzan. Boris Savović rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie, notując 28 oczek i 11 zbiórek, z kolei Vladimir Dragicević dołożył 24 punkty i siedem zbiórek.
- Zaczęliśmy mecz dobrze, lecz potem wkradło się lekkie rozluźnienie. Oczywiście należy docenić drużynę z Krosna, która trafiła wiele trudnych rzutów. Były ciężkie momenty w końcówce, ale zrobiliśmy kilka dobrych rzeczy, dlatego wygraliśmy - dodaje Urlep.
Już w środę Stelmet podejmować będzie King Szczecin. Potem przyjdą jednak spotkania z dużo trudniejszymi rywalami: Polskim Cukrem Toruń czy Anwilem Włocławek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piękna pani prawnik. To ona stoi za sukcesem polskiego piłkarza