Sezon zasadniczy Energi Basket Liga powoli dobiega końca. Nie jest on udany dla Miasta Szkła Krosno, które z dorobkiem 8. zwycięstw i 23. porażek okupuje dolne rejony tabeli. Drużyna prezentuje się bardzo przeciętnie i wyłączając JayVaughna Pinkstona, dużym problemem zespołu jest gra obcokrajowców.
W środę na przeciw siebie stanęły dwie drużyny z przeciwnego bieguna. Nie chodzi tutaj o samą odległość obu miast (687 km), lecz o politykę budowania składu. Na Podkarpaciu mamy obecnie 5 obcokrajowców, a w Gdyni żadnego.
- Widać, że Asseco ciągle wierzy w awans do play-off. Tego im życzę. To byłaby fajna historia, gdyby zespół z samymi Polakami w składzie dostał się do ósemki. Z drugiej strony kluby takie jak Miasto Szkła muszą się zastanowić, czy nie lepiej szukać polskich zawodników, niż przepłacać i grać większą ilością obcokrajowców - tłumaczy szkoleniowiec Kamil Piechucki.
Trener szklanego teamu już kilka tygodni wcześniej podkreślał, iż trudno jest zmotywować zespół, gdy ten osiągnie swój podstawowy sukces - utrzymanie I lidze. Piechucki apeluje, aby drużyny opierały się na filozofii Asseco.
- Drużyna z Gdyni walczy jak równy z równym z wieloma zespołami. Mając w składzie większą ilość obcokrajowców, zdecydowanie trudniej jest pobudzić ich ego. Nie dysponując wielkim budżetem, trzeba częściej spoglądać na nasz rynek, niż wzmacniać się obcokrajowcami w takiej liczbie, jaką mamy - podkreśla.
W ostatniej kolejce ekstraklasy drużyna z Krosna zagra na wyjeździe z TBV Startem Lublin. Początek meczu w niedzielę o godz 17:45. - Został nam jeden mecz i mam nadzieję, że podziękujemy kibicom zwycięstwem za to, jak nas dopingowali przez cały sezon - dodaje Krzysztof Jakóbczyk.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać
Mozna ją zbić na dwa sposoby: albo elimunując ten przepis albo zabraniając gry cudoziemcom.
Ten pierwszy Czytaj całość