Legia Warszawa chciała odnieść trzecie zwycięstwo z rzędu i godnie pożegnać się z kibicami. W środę rozgrywała bowiem ostatni mecz w tym sezonie przed własną publicznością. Beniaminek wystąpił bez lidera Anthony'ego Beane'a, (średnio 22,3 punktu) ale w "jego buty" doskonale wszedł Chauncey Collins (32 "oczka"). To wszystko było jednak za mało na Rosę.
- Rosa jest bardziej doświadczonym zespołem. My nie mogliśmy skorzystać z Anthony'ego Beane'a, a na początku trzeciej kwarty kontuzji doznał Łukasz Wilczek. Mimo wszystko walczyliśmy i kibice zobaczyli ciekawy mecz na koniec sezonu zasadniczego - tłumaczy Tane Spasev.
W kwietniu ekipa ze stolicy pokazała się z dobrej strony, jednak ogólny jej bilans jest fatalny. Pięć zwycięstw i 26 porażek to wynik, który daleki jest od oczekiwań. Nawet dla beniaminka, który po wielu latach wrócił do ekstraklasy.
- Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będziemy mieć więcej powodów do radości - mówi macedoński trener. - Warszawa zasługuje na lepszą koszykówkę i musimy to szanować. Zrobimy wszystko, aby dać temu miejscu dobrą drużynę. Warto podkreślić, iż w ostatnich trzech meczach u siebie zawodnicy pokazali charakter - dodaje.
Środowy mecz ocenił także Jorge Bilbao, który mimo porażki, mocno chwalił kolegów z drużyny. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jestem dumny z kolegów. Brakowało nam w rotacji Beane'a, a potem też Wilczka. Rosa była faworytem w tym meczu, ale my walczyliśmy do końca - analizuje Hiszpan.
Legioniści zakończą sezon wyjazdowym spotkaniem z PGE Turowem Zgorzelec. Początek w niedzielę o godz. 17:45.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać