Otwarcie serii zawsze jest ważne, niekiedy nawet najważniejsze. CCC wygrało pierwszy mecz i to na wyjeździe, a to poważny krok do sukcesu, którym w tym wypadku jest tytuł najlepszej drużyny w kraju.
- Jesteśmy oczywiście zadowoleni z wygranej, ale to dopiero pierwszy krok. Artego miało 0:2 z Wrocławiem i gra w finale, więc nie ma czego celebrować - oznajmił Maros Kovacik, szkoleniowiec CCC Polkowice.
Jego podopieczne źle rozpoczęły, ale w drugiej połowie odwróciły losy meczu dzięki wielkiej defensywie. - Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, o której dużo rozmawialiśmy. Wiedzieliśmy, że musimy grać twardo i dać z siebie wszystko. Zaangażowanie musi być maksymalne. W pierwszej połowie tak nie było, ale jestem szczęśliwy, że udało się to zmienić w drugiej - dodał.
Nikt w obozie CCC nie zamierzał kalkulować nawet w momencie, w którym Artego prowadziło różnicą 11 punktów. - Zaczęłyśmy słabo i rywalki poczuły komfort, ale wiedziałyśmy, że nie ma co spekulować, czy zostawiać siły czy nie. Musiałyśmy wyrwać ten mecz. Nie ma momentu na oddech. Chcemy wyjść z tej rywalizacji ze złotymi medalami - dodaje Angelika Stankiewicz, rzucająca CCC.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"
Pomarańczowe po zmianie stron zagrały zupełnie odmienione z niesamowitą wolą walki i wielką determinacją w obronie. - CCC faktycznie w drugiej połowie zagrało zdecydowanie agresywniej w obronie przez co ucierpiała płynność naszych akcji - skomentował porażkę Tomasz Herkt.
Trener bydgoszczanek zwrócił uwagę na straty, których jego zawodniczki popełniły aż 21. - To duża liczba strat, częściowo niewymuszonych, gdzie sami zgubiliśmy piłkę. Natomiast wiele akcji było pod presją dobrej obrony rywalek - kontynuuje. - W pierwszej połowie CCC grało nieco lżej, a my mieliśmy skuteczność na poziomie 70 procent. Taką trzeba utrzymać pod presją. Wtedy stworzymy sobie szansę na zwycięstwo.