Po dwóch pierwszych spotkaniach pomiędzy Boston Celtics a Clevlenad Cavaliers wychodzi jednak na to, że skrzydłowy Celtów miał rację i faktycznie jest dobrym stoperem na LeBrona Jamesa, lidera Kawalerii. - Osobiście uważam, że jestem najprawdopodobniej najlepszym w lidze facetem, który może go bronić, poza Kawhi Leonardem - zaznaczył przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji Marcus Morris.
W sezonie zasadniczym to właśnie on radził sobie najlepiej ze skrzydłowym Cavs i to właśnie z tego mogła wynikać jego pewność siebie w przedfinałowych wypowiedziach. Pomimo tego, docenił on wielką klasę LBJ'a, zaznaczając przy tym, że wie, z kim do czynienia będzie miała jego ekipa.
- Nie będzie tylko jednego zawodnika, który otrzyma rolę bronienia go, bo to najlepszy koszykarz w tej lidze. Moim głównym zadaniem będzie odcięcie go od łatwego zdobywania punktów - stwierdził 28-latek. Morris odniósł się jednocześnie do tego, że jego zespół nie może popełnić błędów podobnych do tych, których w poprzedniej rundzie nie zdołali się ustrzec Toronto Raptors.
- Myślę, że zabrakło im w tej serii szacunku. Czasami była ona po prostu jednostronna, a LeBron wyglądał w niej bardzo pewnie, robił co chciał - powiedział gracz Celtics. - Nie było tam żadnej pomocy, nie widziałem fizyczności przeciwko niemu. Myślę, że jest to coś zupełnie innego, co my wniesiemy do rywalizacji z Cavs - dodał. I tak, miał rację, bo jak na razie to widać.
Choć w drugim meczu wrócił stary dobry LBJ, spotkanie nr 1 było w jego wykonaniu bardzo słabe. Średnie z dwóch gier są już jednak niezłe. James notuje przeciętnie 28,5 punktu, 10,5 asysty, 8,5 zbiórki, ale także 6,5 straty. Ponadto jeszcze w tej serii nie zdołał przechwycić chociażby jednej piłki. Jeśli natomiast chodzi o najlepszego obrońcę, ustawianego na Jamesa, okazuje się nim być właśnie Morris. Statystyki zresztą nie kłamią.
Marcus Morris has been one of the few players who can slow down LeBron James. In two games, James has only 11 points on 4-14 shooting when being defended by Morris pic.twitter.com/XgdTrHz06P
— ESPN Stats & Info (@ESPNStatsInfo) 16 maja 2018
Co jednak w tej serii najważniejsze, po dwóch meczach Celtowie prowadzą 2-0. Jeszcze nigdy w historii nie wypuścili takiej przewagi z rąk. Otwiera się zatem przed nimi olbrzymia szansa, jednak LeBron James to jeden z nielicznych zawodników, którzy losy rywalizacji mogą odmienić. Aby się tak jednak (na szczęście dla Celtics) nie stało, Morris w dalszym ciągu musi przeciwko liderowi Cavs grać tak, jak robił to dotychczas.
ZOBACZ WIDEO Derby Madrytu dla "Królewskich"