Po arcyciekawym meczu numer trzy, czwarty pojedynek półfinałowy Energa Basket Ligi zapowiadał się jeszcze bardziej emocjonująco. Mistrzowie Polski, mimo zwycięstwa przed dwoma dniami, w żadnym stopniu nie mogli być pewni korzystnego rezultatu także w piątek.
Grający z nożem na gardle Anwil już od pierwszych minut pokazywał, że Stelmetowi Enei BC niezwykle trudno będzie zakończyć serię w czterech spotkaniach. Rottweilery rzuciły na biało-zielonych swoje wszystkie siły. Z włocławian aż kipiała energia i wiara w wygraną w CRS.
Goście ani przez chwilę nie przegrywali w zielonogórskiej hali. Drużyna Igora Milicicia szybko zbudowała kilkupunktową przewagę, a gdy gospodarze odrabiali straty, Anwil natychmiastowo wyprowadzał kolejny cios. O ile w pierwszej kwarcie Stelmet Enea BC dotrzymywał tempa przyjezdnym, o tyle druga odsłona zawodów w pełni należała do Rottweilerów. Zielonogórzanie w pewnym momencie co prawda zeszli do trzech "oczek" różnicy, jednak wówczas niesamowity Ivan Almeida trafił trzy trójki z rzędu, a jedno trafienie z dalekiego dystansu dołożył Michał Nowakowski. Włocławianie zanotowali serię 14:0, po której prowadzili w CRS różnicą 17 punktów.
Po zmianie stron Anwil podwyższył dystans nad mistrzami Polski nawet do 20 punktów. Gdy wydawało się, że gospodarze są w naprawdę beznadziejnej sytuacji, ci w końcu odnaleźli swój rytm. W pięć minut odrobili większość strat, niwelując różnicę do zaledwie sześciu "oczek". Drużyna z Zielonej Góry nie potrafiła jednak wykonać kolejnego kroku, ponownie pozwalając Anwilowi na zbudowanie dwucyfrowej zaliczki.
- Pokazaliśmy, że nie należy lekceważyć serca mistrza - mówił nam po środowym meczu Janusz Jasiński. Właściciel Stelmetu Enei BC po piątkowych zawodach mógł powtórzyć te słowa. Choć Stelmet Enea BC na dwie minuty przed końcową syreną przegrywał różnicą 12 punktów, na 24 sekundy przed zakończeniem regulaminowego czasu gry na tablicy był wynik... 87:87.
W kluczowej akcji faulowany tuż pod koszem był Ivan Almeida. Lider Anwilu wykorzystał jeden rzut osobisty, a w pozostałe 1,5 sekundy Stelmet Enei BC nie był w stanie oddać skutecznego rzutu. Rottweilery wygrały 88:87 i doprowadziły do remisu w serii.
Anwil w piątek zagrał naprawdę bardzo dobre zawody. Goście trafiali na bardzo przyzwoitej skuteczności, zdominowali strefę podkoszową, pokazali ogromny charakter, a także, co okazało się kluczowe dla losów spotkania, dysponowali zdecydowanie mocniejszą ławką. Niech najlepszym dowodem będzie fakt, że zmiennicy Stelmetu Enei BC zdobyli łącznie... osiem punktów, natomiast Anwilu - 32.
Piąty mecz tej serii odbędzie się w poniedziałek. Gospodarzem ponownie będzie Anwil. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 17:45. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Stelmet Enea BC Zielona Góra - Anwil Włocławek 87:88 (19:23, 15:28, 26:21, 27:16)
Stelmet Enea BC: Łukasz Koszarek 29, Vladimir Dragicević 16, Boris Savović 13, Przemysław Zamojski 11, James Florence 10, Filip Matczak 5, Martynas Gecevicius 3, Edo Murić 0, Adam Hrycaniuk 0
Anwil: Ivan Almeida 20, Josip Sobin 13, Quinton Hosley 12, Kamil Łączyński 11, Michał Nowakowski 9, Jakub Wojciechowski 8, Jarosław Zyskowski 8, Paweł Leończyk 4, Jaylin Airington 3, Ante Delas 0, Mario Ihring 0
stan rywalizacji: 2:2
ZOBACZ WIDEO VfL Wolfsburg bliżej pozostania w elicie. Efektowna bramka Brekalo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]