Nikola Marković wziął zastrzyki, bo chciał pomóc Stali. Teraz cieszy się z gry w finale

Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Nikola Marković
Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Nikola Marković

Występ Nikoli Markovicia w czwartkowym spotkaniu stał pod znakiem zapytania. Serb musiał wziąć zastrzyki, by pomóc drużynie. - Za wszelką cenę chciałem pomóc zespołowi w tym meczu. Warto było, teraz cieszymy się z awansu do finału - mówi koszykarz.

W trzecim spotkaniu w serii z Polskim Cukrem Nikola Marković (podkoszowy BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski) nabawił się kontuzji biodra. To efekt zderzenia z Aleksem Perką. Co prawda koszykarz zdołał wrócić na parkiet, ale po chwili trener Emil Rajković go ściągnął, bo ten nie był w stanie kontynuować gry. Zwijał się z bólu na ławce rezerwowych.

W trakcie przerwy między meczami Serb przechodził zabiegi, które miały zmniejszyć ból. Zawodnik wziął nawet zastrzyki. Chciał za wszelką ceną wystąpić w spotkaniu numer cztery. - To są półfinały, wiedziałem, że drużyna mnie potrzebuje - mówi nam Marković.

Serb spędził na parkiecie 12 minut, zdobywając w tym czasie trzy punkty. Miał też trzy zbiórki i asystę. Pod koniec meczu ból dał o sobie znać. Trener Rajković nie chciał ryzykować i posadził go na ławce. - Mam kilka dni na odpoczynek. Wierzę, że wszystko będzie w porządku - przekonuje.

Po zakończeniu spotkania Marković i spółka cieszyli się z historycznego awansu do wielkiego finału. To ogromne osiągnięcie Stali, która rozgrywa swój trzeci sezon po powrocie do ekstraklasy. Ostrowianie czekają teraz na rywala. W serii Stelmetu z Anwilem jest 2:1 dla mistrzów Polski, którzy w piątek mogą dołączyć do Stali.

Dla Markovicia to byłaby znakomita okazja do udowodnienia władzom Stelmetu Enei BC, że myliły się co do jego osoby. Zielonogórzanie oddali go bez większego żalu "Stalówce" w trakcie rozgrywek. Na dodatek atmosferę ostatnio podgrzał Janusz Jasiński, który stwierdził: Gdy patrzę na różnicę między Savoviciem a Markoviciem, to widzę, że Nikola na pewno daje energię, ale powiem brutalnie, że Marković przy Savoviciu nawet nie stał.

Marković na pewno nie przejdzie obojętnie obok tych słów. Chce na parkiecie pokazać to, że jest graczem o nieprzeciętnych umiejętnościach.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: co za mecz! Gwardia Opole pokonała potęgę

Komentarze (1)
avatar
Henryk
18.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No, to z wypowiedzi Właściciela Enea Stelmet BC Pana Janusz Jasińskiego, oceniającego grę Pana Markovicia i Pana Savovicia urodził się jednak "temat", ciekawe Kto następny, wykorzystując go, bę Czytaj całość