EBL: niesamowity mecz w Hali Mistrzów! Anwil Włocławek zagra w finale

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

Stelmet Enea BC Zielona Góra nie obroni mistrzostwa Polski! Anwil Włocławek przegrywał po trzech kwartach różnicą 18 punktów, a pomimo tego cieszył się z wygranej 85:83. Quinton Hosley udowodnił, że jest graczem niesamowitym.

Quinton Hosley jest graczem na wielkie i najważniejsze mecze. Amerykański skrzydłowy pociągnął Anwil w sytuacji krytycznej, dał popis swoich umiejętności, a Rottweilery zanotowały powrót marzeń.
Doświadczony gracz zza wielkiej wody zaliczył 22 punkty (8/11 z gry i 5/5 z linii rzutów wolnych), 5 asyst i 4 zbiórki. To on dał sygnał do powrotu i to on wzniósł defensywę Anwilu na wyższy poziom w kluczowej czwartej kwarcie.

Włocławianom nie szło od początku. Popełniali mnóstwo prostych strat, a po drugiej stronie szalał duet Boris Savović - Łukasz Koszarek (odpowiednio 14 punktów i 7 asyst w pierwszej kwarcie), a Stelmet Enea BC prowadził wyraźnie. W drugiej było już nawet 39:24, ale Anwil zaliczył serię 9:0, która dała nadzieję... ale tylko na chwilę.

Obrońcy tytułu uspokoili grę, niesamowite rzuty trafiał zza łuku Przemysław Zamojski, nie mylił się też Martynas Gecevicius. Stelmet Enea BC ponownie uciekł i wydawało się spokojnie zmierzał po sukces. Gdy Zamojski otworzył decydującą część kolejną trójką goście prowadzili 68:49.

I właśnie wtedy zaczęły dziać się rzeczy niesamowite. Mecz przejął Hosley, w końcu wstrzelił się Ivan Almeida (14 punktów w czwartej kwarcie). Igor Milicić na przerwie żądał od swoich graczy przechwytów i obrona faktycznie zaczęła przynosić korzyści - to właśnie ona w połączeniu z rzutami z dystansu sprawiła, że Hala Mistrzów uwierzyła.

Niemożliwe nie istnieje? Włocławianie udowodnili, że istnieje i dwie minuty przed końcem Kamil Łączyński wyprowadził Anwil na prowadzenie 76:75 po serii 11:0. Potem zza łuku trafili Hosley i Almeida, a fani Rottweilerów oszaleli. Przy stanie 85:83 goście mieli 10 sekund, ale żadnej sensownej akcji przeprowadzić się nie udało.

Drużyny z Zielonej Góry zabraknie w finałach Energa Basket Ligi po raz pierwszy od 2012 roku. Stelmet Enea BC zdobywał mistrzostwo Polski w trzech ostatnich sezonach.
Finałowym rywalem Anwilu będzie BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. Początek serii w czwartek (24 maja). Rywalizacja o brąz ruszy z kolei w niedzielę (27 maja). Tam na Stelmet Enea BC czeka Polski Cukier Toruń.

Anwil Włocławek - Stelmet Enea BC Zielona Góra 85:83 (14:25, 21:20, 12:20, 38:18)

Anwil: Quinton Hosley 22, Ivan Almeida 19, Kamil Łączyński 13, Jarosław Zyskowski 8, Michał Nowakowski 7, Paweł Leończyk 7, Josip Sobin 6, Jaylin Airington 2, Jakub Wojciechowski 1, Mario Ihring 0, Ante Delas 0.

Stelmet Enea BC: Boris Savović 19, Przemysław Zamojski 17, James Florence 15, Martynas Gecevicius 15, Łukasz Koszarek 7 (10 as), Vladimir Dragicević 6, Adam Hrycaniuk 4, Edo Murić 0, Filip Matczak 0.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Anwilu Włocławek

ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki

Komentarze (240)
avatar
mtay
23.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Awans Zastalu do finału był o włos, przesądziły detale. W decydującej rozgrywce wystąpi zespół, który był najlepszy po sezonie zasadniczym. A teraz, żeby ponownie wrócić na tron, potrzebne są 3 Czytaj całość
Thewizards
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Przed meczem kibice Anwilu i Stelmetu normalnie przy piwku rozmawiają... szkoda, że macie tak złośliwego prezesa, który psuje normalne relacje pomiędzy tymi klubami... 
avatar
eeeee
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jeszcze dziś trudno uwierzyć w to, co się stało wczoraj. Mimo wszystko nie nazwałabym tego frajerstwem. Taki jest sport i w tym jego magia.
Brawa dla Anwilu. Za ogarnięcie demonów z ubiegłego
Czytaj całość
avatar
Rysiek Stankiewicz
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
po prostu koszykarze Anwilu bardzo chcieli zagrać w finale w przeciwieństwie do koszykarzy Stelmetu, którzy chyba już mają dość koszykówki 
avatar
Robert Lemiński
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzięki za słowa otuchy, mam dokładnie takie same przemyślenia, dzień po.... wczoraj nie wierzyłem w to co się dzieje, dzisiaj już na chłodno: trudno, taki sport, nie poddajemy się, jesteśmy raz Czytaj całość