Kapitan Łączyński pisze historię z Anwilem Włocławek

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

Gdy na 11 sekund do końca meczu Kamil Łączyński trafił kluczową trójkę nad Adamem Łapetą, cała Hala Mistrzów eksplodowała. Kapitan włocławskiej drużyny dał zwycięstwo swojej ekipie, która w serii finałowej prowadzi już 3:2 i jest krok od mistrzostwa.

Gdy Kamil Łączyński w 2015 roku podpisywał kontrakt z Anwilem Włocławek, mało kto się spodziewał, że reprezentant Polski przez kolejne trzy sezony będzie reprezentował barwy tego klubu i wreszcie sięgnie po medal mistrzostw Polski. Blisko było w pierwszym sezonie, wtedy włocławianie zajęli 4. miejsce.

Rok później Rottweilery odpadły już w pierwszej rundzie play-off, ale trener Igor Milicić wciąż chciał reprezentanta Polski w swojej drużynie. Ryzyko się opłaciło, Łączyński przejął opaskę kapitańską i to właśnie on już w meczu o Superpuchar Polski zapewnił wygraną nad Stelmetem Enea BC Zielona Góra, trafiając kluczową trójkę w ostatnich akcjach dogrywki.

To właśnie trójkami w końcówkach meczu "Łączka" często daje wygrane swojej drużynie. Wspomniane już starcie o Superpuchar Polski to tylko jeden z wielu meczów, gdzie Kamil Łączyński dobijał rywali swoimi punktami. Jego rzut na wagę zwycięstwa w sobotnim spotkaniu pokazał, że te play-offy należą właśnie do niego. Włocławianie wygrali 84:80 i wysunęli się na prowadzenie w serii 3:2.

Nikt już nie mówi o tym, że Kamil Łączyński nie mija, nie rzuca z półdystansu i nie wchodzi na kosz. Po rundzie zasadniczej zawodnik wszedł na wyższy poziom i wypada mieć nadzieję, że wreszcie stanie się dużą częścią kadry reprezentacji Polski. 
Jego 22 punkty i 7 asyst w ostatnim meczu pokazały, że może być ważną częścią drużyny, walczącej o najwyższe cele.

- Wszyscy mogą mówić co chcą o Kamilu, ale on jest pierwszym i jedynym nominalnym rozgrywającym zespołu, który był pierwszy po rundzie zasadniczej i który gra w finale. To mówi wszystko za siebie. Kamil Łączyński trzyma ten zespół i na ten moment, według mnie, jest najlepszym polskim rozgrywającym - powiedział po piątym meczu finałowym Igor Milicić.

Pod względem statystycznym ten sezon dla Łączyńskiego jest lepszy niż ubiegły, ale przede wszystkim drużynowo jest już sukcesem. Tylko Łukasz Koszarek i Krzysztof Szubarga w swoich zespołach mają tak ważne role jak kapitan Anwilu, ale to właśnie Łączyński jako jedyny został na placu boju i walczy o złoto.

Już w poniedziałek włocławianie rozegrają być może swój ostatni mecz w tym sezonie. W Ostrowie Wielkopolskim zagrają z BM Slam Stalą, gdzie powalczą o drugie mistrzostwo Polski w historii klubu.

ZOBACZ WIDEO Bayern szybko rozwiąże kwestię ewentualnego transferu Lewandowskiego. "To najlepiej ułożony klub"

Komentarze (10)
avatar
Anwil ponad wszystko
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bravo Kamil, jestem pod wielkim wrazeniem tego jak grasz w tych play - offach. A muszę szczerze przyznac, ze bylem w grupie tych, którzy nie byli przekonani do Twojej gry. Ty jednak najbardziej Czytaj całość
avatar
Marucha
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szacun Kamil, tylko powiedz szczerze - jak się czujesz z kupionym mistrzostwem? 
avatar
Vaterland
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, ze zostal koszykarzem. Z taka twarza alternatywa bylo tylko menelstwo. 
avatar
eeeee
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nigdy nie był moim faworytem, ale przyznać trzeba, że ma świetny sezon. Zmierza w kierunku MVP finału.
I jeśli nie dostanie powołania do reprezentacji, to...chyba czas zmienić trenera ;) 
miloBed2052
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szukaj śmiałka, który wszedł na szczyt wrocławskiej iglicy: