W sezonie 2017/2018 James Washington był jednym z najlepszych obcokrajowców, którzy występowali w rozgrywkach Energa Basket Ligi. 30-letni Amerykanin notował przeciętnie 16,2 punktu na mecz.
Nic dziwnego, że koszykarz po zakończeniu rozgrywek otrzymał sporo ofert, w tym także z innych klubów z Polski. - Miałem kilka ciekawych propozycji z Polski i z innych krajów - potwierdza Washington.
Ciekawostką jest fakt, że koszykarz miał intratną propozycję z Korei. Mógł zarobić spore pieniądze (około 20 tysięcy dolarów miesięcznie). Ostatecznie na tę opcję się nie zdecydował, skorzystał z niej za to Glenn Cosey (więcej TUTAJ), który w minionym sezonie był wiodącą postacią w Polskim Cukrze Toruń.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: odpadł z mundialu, poleciał na Bahamy i oświadczył się pięknej blondynce
- W Korei faktycznie zarobiłbym sporo, ale nie byłem do końca przekonany. Z agentem ustaliliśmy, że nie zdecydujemy się na tę opcję. Dla mnie przy wyborze klubu nie liczą się tylko pieniądze, ważne są inne wartości. To właśnie dostanę w TBV Starcie - przyznaje Amerykanin.
Jakie wartości ma na myśli Washington? - Lublin jest miejscem, w którym czuję się doskonale. Znam świetnie trenera i kolegów, klub jest wypłacalny, a ja po roku gry mam wielu znajomych. Nie ukrywam, że dążyłem do stabilizacji, dlatego podpisałem dwuletnią umowę. Klub okazał wiele szacunku do mnie, za co jestem im bardzo wdzięczny - tłumaczy koszykarz.
Lubelski klub poszukuje gracza, który stworzy duet z Washingtonem na obwodzie. Wiemy, że na pewno nie będzie nim Chavaughn Lewis, który podpisał umowę z estońskim BC Kalev/Cramo Tallin.