- Z całą pewnością dotrzemy do finału. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - stwierdził Jaylen Brown. 21-letni koszykarz Boston Celtics ma za sobą naprawdę bardzo udany sezon, wobec czego jego nieskromność można łatwo wytłumaczyć.
W rozgrywkach 2017/18 utalentowany skrzydłowy stał się naprawdę ważnym punktem w rotacji Brada Stevensa. We wszystkich meczach fazy zasadniczej był graczem wychodzącym w pierwszej piątce, przeciętnie zdobywał po 14,5 punktu, notował też po 5 zbiórek. Z kolei w play-offach był jeszcze lepszy (śr. 18 pkt., 4,8 zb.). Celtowie w decydującym okresie musieli sobie jednak radzić bez dwójki liderów - Gordona Haywarda oraz Kyriego Irvinga, a i tak zdołali dotrzeć do finału konferencji, gdzie mocno postawili się Cavaliers (3-4).
- Wiem, że przez ostatnie 7 lat LeBron James trzymał cały Wschód, ale teraz nie miał z nami już tak łatwo. Jesteśmy drużyną z odpowiednim nastawieniem, mamy dużo talentu. To sama przyjemność grać z tymi ludźmi. Chcemy kontynuować to, co zaczęło się w minionych rozgrywkach - dodał Brown.
Przeprowadzka wspomnianego LBJ'a powoduje, że Celtics praktycznie z marszu stali się kandydatem nr 1 w swojej konferencji. Za ich plecami powinna jednak trwać mocna walka o to, aby zespół z Bostonu nie zdominował Wschodu. Głównymi rywalami Celtów wydają się być Sixers, Raptors, Bucks oraz Pacers.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Oszałamiająca żona Douglasa Costy