James Washington: Polecałem Almeidę do Anwilu. Milicić nie zawiódł się

Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: James Washington
Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: James Washington

- Nawet jak będę miał 50 lat i przyjadę do Włocławka, to będę miał ciarki na plecach. Kibice w Hali Mistrzów są fantastyczni - mówi James Washington, który cieszy się, że Anwil z Ivanem Almeidą w składzie zdobył mistrzostwo Polski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: TBV Start pokonał Anwil Włocławek w finale turnieju Kasztelan Basketball Cup. To znak, że w Lublinie rodzi się mocna drużyna?[/b]

James Washington, zawodnik TBV Startu Lublin: To tylko mecze przedsezonowe, więc nie popadałbym w euforię. Spokojnie budujemy formę. Z tygodnia na tydzień wyglądamy coraz lepiej. Na pewno wygrana z Anwilem cieszy, ale warto pamiętać, że nie było kilku zawodników, na czele z kapitanem Łączyńskim.

Był pan MVP turnieju, i w nagrodę otrzymał pan... zegarek. Chyba dla pana idealny prezent?

(głośny śmiech) Wiedziałem, że o to zapytasz. Kibice często mi przypominają ten charakterystyczny gest, który wykonywałem w Anwilu po udanych zagraniach. Chodziło o pokazywanie wskazówek na zegarku. Można powiedzieć, że prezent idealnie trafiony.

ZOBACZ WIDEO Stępiński pogromcą włoskich gigantów! Polak uratował Chievo w starciu z Romą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Nagroda chyba też oznacza, że pana rola w zespole znacznie wzrośnie. Z drużyną pożegnał się dotychczasowy lider Chavaughn Lewis.

Trudno będzie zastąpić takiego zawodnika. On robił świetną robotę. Punktował, kreował pozycje dla kolegów, zbierał piłki. To mega wszechstronny koszykarz. Będzie go nam brakowało, ale to nie powód do tego, żeby się załamywać i rozpaczać. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że postaram się wskoczyć na jeszcze wyższy poziom, żeby drużyna odnosiła zwycięstwa.

Nadal macie kontakt?

Oczywiście. Rozmawiamy każdego dnia. Z Ivanem Almeidą także. Jesteśmy przyjaciółmi. Będę im kibicował w lidze VTB.

Poradzą sobie?

Opowiem pewną ciekawostką. Przed poprzednim sezonem trener Milicić dzwonił do mnie i pytał o Almeidę. Powiedziałem mu: "bierz go, a się nie zawiedziesz". Ivan nie zawiódł oczekiwań, udowodnił, że jest świetnym graczem. Uważam, że teraz z Lewisem stworzą świetny duet, który będzie groźny dla każdego w lidze VTB.

[b]

Wracając do Włocławka. Powrót do Hali Mistrzów jest dla pana wciąż dużym przeżyciem?[/b]

To wyjątkowe wydarzenie. Uwielbiam grać w Hali Mistrzów, w której zawsze jest mnóstwo kibiców, którzy znają się na koszykówce. Jestem im wdzięczny, że za każdym razem mnie tak ciepło witają. Mam wrażenie, że nawet jak będę miał 50 lat i przyjadę do Włocławka, to będę miał ciarki na plecach.

Rzadko się zdarza, żeby obcokrajowiec wypowiadał się w ten sposób o miejscu, w którym grał... zaledwie kilka miesięcy.

Włocławek na zawsze będzie w moim sercu. Cieszę się, że mogłem grać w takim renomowanym klubie. To było znakomite doświadczenie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wiele się nauczyłem od trenera Milicicia i Kamila Łączyńskiego.

Odpadnięcie w ćwierćfinale z Czarnymi Słupsk nadal siedzi w głowie?

Tylko tego nie umiem zrozumieć. Mieliśmy świetny zespół, atmosferę, a odpadliśmy już w ćwierćfinale. To nie daje mi spokoju. Szkoda, bo uważam, że już wtedy mogliśmy zdobyć mistrzostwo. Ucieszyłem, że zespołowi udało się to osiągnąć w zeszłym sezonie.

Autor na Twitterze:

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (0)