Stelmet wygrał dzięki charakterowi, MKS-owi w CRS zabrakło sił

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Igor Jovović
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Igor Jovović

- W drugiej połowie pokazaliśmy wielki charakter. Dzięki niemu wygraliśmy - mówi Igor Jovović po meczu Stelmet Enea BC Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza (87:81).

[tag=1751]

[/tag]MKS Dąbrowa Górnicza sprawił Stelmetowi Enei BC Zielona Góra wiele problemów. Przyjezdni przez ponad 35 minut prowadzili w całych zawodach, jednak zabrakło im postawienia kropki nad "i". Zielonogórzanie zaś zmobilizowali się w drugiej połowie, a ich pogoń przyniosła zamierzony efekt.

- To bardzo ważne, że wygraliśmy to spotkanie. Rywal był bardzo zmotywowany i w pierwszej połowie zagrał niesamowitą koszykówkę. My zaś byliśmy miękcy w defensywie. W drugiej połowie pokazaliśmy już wielki charakter, dzięki niskiej piątce byliśmy bardziej agresywni i powoli odrabialiśmy straty. Wygraliśmy to spotkanie dzięki wspomnianemu charakterowi i dobremu przygotowaniu fizycznemu - komentuje Igor Jovović.

Skąd wynikała wspomniana przez Stelmetu Enei BC miękka obrona? Być może z faktu, że była to inauguracja nowego sezonu Energa Basket Ligi. Ta zawsze wzbudza dodatkowe emocje. - Zawsze w pierwszym oficjalnym meczu, i to jeszcze we własnej hali, jest dodatkowa ekscytacja. Czasem myśli nie są maksymalnie skupione na tym, co powinny. Wówczas rywal, który nie ma nic do stracenia, zostawia na parkiecie wszystkie siły. Musimy wyciągnąć z tego lekcje - tłumaczy Czarnogórzec.

Mimo porażki, MKS Dąbrowa Górnicza pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. Sensacja do końca wisiała w powietrzu. - Nie ma w koszykówce meczów, że brakuje niewiele. Są wygrane i przegrane. Przyjechaliśmy do Zielonej Góry, by walczyć o zwycięstwo, przez 25 minut graliśmy bardzo dobrze. Później, niestety, zabrakło sił, gra się załamała. Nie mogliśmy sprostać defensywie Stelmetu. Przez ostatnie 15 minut rzuciliśmy tylko siedem punktów i to miało decydujące znacznie. Chcę pogratulować swojemu zespołowi za walkę, ambicję. Wydaje mi się, że graliśmy jak równy z równym i pokazaliśmy się z dobrej strony - mówi Jacek Winnicki, trener MKS-u.

- Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale później Stelmet wrzucił wyższy bieg, co wystarczyło do tego, by nas pokonać. Graliśmy nieźle, następnie rywale spięli się, zaczęli mocniej bronić. To skutkowało tym, że nasza ofensywa nie wyglądała tak, jak powinna wyglądać. To zaważyło. Pozytyw jest taki, że walczyliśmy do ostatniej minuty, a Stelmet pokazał, czego nam brakuje - dodaje Bartłomiej Wołoszyn, koszykarz drużyny z Dąbrowy Górniczej.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"

Komentarze (1)
Helik
4.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie trenerze - wygraliście bo ławka była dłuższa i po 3.5 kwarty MKS miał mroczki w oczach... Wygraliście, ale ile na trybunach k.. poszło w trakcie masakry? Wygraliście ale obrona na rybach Czytaj całość