Kamil Łączyński, kapitan Anwilu: Przed nami sporo pracy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
zdjęcie autora artykułu

- W dwóch meczach zagraliśmy bardzo dobrze łącznie przez 40 minut, po 20 w każdym spotkaniu. To za mało, jeśli chce się wygrywać w PLK i w Lidze Mistrzów - mówi Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek.

Mecze z Polskim Cukrem Toruń i Asseco Arką Gdynia miały dla koszykarzy Anwilu Włocławek bardzo podobny przebieg. Mistrzowie Polski w obu spotkaniach wysoko prowadzili - z Polskim Cukrem 14 punktami, a w Gdyni nawet 23 oczkami (!) - ale za każdym włocławianie z parkietu schodzili jako pokonani.

- W dwóch meczach zagraliśmy bardzo dobrze łącznie przez 40 minut, po 20 w każdym spotkaniu - przekonuje Kamil Łączyński.

Anwil drugą połowę meczu z Asseco Arką przegrał aż... 30:54. Gdynianie swoją agresywną grą zaskoczyli włocławian, którzy stracili swój rytm i nieco się pogubili. - Jeśli popełniasz 15 strat w jednej połowie, to można liczyć jedynie na cud i prosić rywala, żeby cię za mocno nie skarcił. Nie do końca egzekwowaliśmy zagrywki w ataku, a jak już je realizowaliśmy, to pudłowaliśmy z czystych pozycji - tłumaczy kapitan Anwilu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zagadkowe zdjęcie czeskiej modelki

Gra włocławian to jak na razie duża sinusoida. Jest sporo dobrych momentów, ale są też kiepskie fragmenty, w których podopieczni Igora Milicicia nie najlepiej sobie radzą w ataku, jak i w obronie. Czy te dwie porażki to powód do zmartwień? Kapitan Anwilu mówi o sporej ilości pracy, ale zarazem apeluje o cierpliwość.

- Należy zdiagnozować problem. Trzeba od razu wyciągnąć wnioski i poprawiać błędy. Przed nami mnóstwo pracy, ale to normalne, bo przecież sezon dopiero co się rozpoczął. Zgrywamy się, wzajemnie poznajemy. Musimy wszyscy zrozumieć, że meczu nie da się wygrać, jeśli gra się na połowę swoich możliwości - uważa Łączyński.

Okazję do rehabilitacji włocławianie będą mieli już w najbliższą środę. Wtedy to zmierzą się z łotewskim BK Ventspils w ramach Basketball Champions League. Anwil tym samym wróci do gry w europejskich pucharach po kilku latach przerwy.

- Cieszę się, że już na dniach rozpoczniemy granie w Lidze Mistrzów. Zapowiada się świetna przygoda. W PLK wszyscy nas znają, wiedzą, jakie preferujemy systemy ofensywne i defensywne. W Lidze Mistrzów kluby takiej wiedzy jeszcze nie mają. Zobaczymy, jak to wszystko będzie funkcjonowało - przyznaje Kamil Łączyński.

Źródło artykułu: