Niezły występ na tle wicemistrza Turcji. Trener Frasunkiewicz mówi o postępie każdego dnia

Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Asseco Arka Gdynia
Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Asseco Arka Gdynia

Przez 30 minut było świetnie. Koszykarze Asseco Arki Gdynia toczyli wyrównany bój z Tofasem Bursa. Dopiero w ostatniej kwarcie wicemistrzowie Turcji odjechali gdynianom i wygrali ostatecznie różnicą 17 punktów (79:96).

Przed spotkaniem nikt nie dawał szans Asseco Arce na zwycięstwo w starciu z wicemistrzem Turcji. Bukmacherzy za każdą postawioną złotówkę na wygraną gdyńskiego zespołu płacili aż osiem!

Nic dziwnego - w Tofasie aż roi się od uznanych postaci: Kyle Weems, Kenny Kadji, Sammy Mejia czy Diante Garrett.

Gdynianie nie przestraszyli się wielkich nazwisk. Przez 30 minut było świetnie. Przed początkiem ostatniej odsłony podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza prowadzili 58:57 i mieli nadzieję na pierwszy sukces w Pucharze Europy. Ostatnie słowo należało jednak do Tofasu, który w ostatniej kwarcie zdobył 39 punktów, trafił aż sześć trójek i triumfował 96:79.

- Od samego początku wierzyliśmy w wygraną. Ani przez moment nie zwiesiliśmy głów i nie przestaliśmy walczyć. Pokazaliśmy, że możemy być wartościową drużyną w EuroCupie, którą stać na walkę z najlepszymi. Niestety z Turcji nie wyjechaliśmy ze zwycięstwem, ale możemy wyciągnąć wiele pozytywnych rzeczy z tego spotkania - uważa Josh Bostic, który z 19 punktami na koncie był najlepszym strzelcem gdyńskiego zespołu. Amerykanin rozkręca się z meczu na mecz. Podobnie jak cała drużyna.

- Przez trzy kwarty wyglądaliśmy świetnie na tle wicemistrza Turcji. Później dopadł nas kryzys fizyczny. Trzy dni wcześniej graliśmy wyczerpujący mecz z Anwilem i to niestety odbiło się w tym spotkaniu. Cieszy mnie fakt, że widzę postęp w grze zespołu każdego dnia - uważa trener Frasunkiewicz.

Łyżką dziegciu jest forma poszczególnych zawodników. Więcej oczekuje się po grze Jamesa Florence'a i Adama Łapety. Usprawiedliwieniem dla obu graczy może być fakt, że mieli problemy ze zdrowiem w trakcie okresu przygotowawczego. Amerykanin borykał się z urazem nogi, z kolei polski środkowy chorował. - To są nasze wewnętrzne sprawy. Nie będę oceniał żadnego zawodnika na forum - krótko ucina temat szkoleniowiec gdyńskiej drużyny.

- Pamiętajmy o tym, że rozegramy około 50 meczów w tym sezonie. I nawet jeśli teraz dany zawodnik jest w słabszej formie, to nie oznacza, że później będzie tak samo. Jestem przekonany, że każdy gracz zrobi postęp - przyznaje Przemysław Frasunkiewicz.

W 3. kolejce EuroCupu gdynianie zagrają u siebie z chorwacką Cedevitą Zagrzeb. Spotkanie zaplanowano na środę, 17 października. Wcześniej w ramach Energa Basket Ligi zmierzą się na wyjeździe z Rosą Radom (sobota, 17:00).

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Komentarze (6)
Jaycee Karol
12.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Faktycznie w 4 kwarcie Gdynianie zostali rozjechani, brak obrony mizerny atak. Póki co zawodzi Łapeta (swoją drogą szkoda, że nikt z nim nie potrafi grać picków i wykorzystywać potencjału). F Czytaj całość
avatar
Adam80
12.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dla mnie słabszy występ Florence'a wielkim zaskoczeniem nie jest. To poprostu taki zawodnik. Jak ma dzień to będzie bardzo dużo trafiał (trójki) a jak nie to jest słabo ale próbować rzucać i ta Czytaj całość