Trwający sezon rozpoczął się kiepsko dla Phoenix Suns, ale nie jest to w sumie wielkim zaskoczeniem, bowiem już przed startem rozgrywek typowani byli oni do zajęcia jednego z ostatnich miejsc w lidze. Słońca wygrały mecz otwarcia z Dallas Mavericks, ale później poniosły aż siedem porażek z rzędu i w chwili obecnej zamykają stawkę w silnej Konferencji Zachodniej.
Liderem słonecznej ekipy jest Devin Booker, nieźle wspiera go debiutant Deandre Ayton oraz z ławki TJ Warren. Mentorem dla młodych zawodników jest za to Tyson Chandler, ale wszystko wskazuje na to, że już nie za długo. 36-letni środkowy prowadzi obecnie rozmowy z kierownictwem klubu, dotyczące wykupienia swojego kontraktu, co obu stronom powinno wyjść na dobre.
Podkoszowy, choć sezon trwa jeszcze krótko, nie odgrywa już ważniejszej roli. Po tym, jak w zespole pojawił się Deandre Ayton, Chandler stał się rezerwowym z niewielkim czasem gry. Mimo to nadal potrafi być bardzo pożyteczny. W średnio niecałe 13 minut, zdobywa po 3,7 punktu i aż 5,6 zbiórki. W zaistniałej sytuacji ręce już zacierają w Los Angeles.
Oczekuje się, że środkowy po wykupieniu swojej umowy dołączy do Lakers i tym samym będzie niezbędnym wsparciem dla JaVale'a McGee. Jeziorowcy mają i problem, i szczęście jednocześnie. Wspomniany 30-latek prezentuje się od początku sezonu nadzwyczaj solidnie, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze, czego niewielu się spodziewało. Nie ma on jednak wartościowego zmiennika, zatem w rolę tę idealnie powinien się wpasować właśnie Chandler.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek napisał książkę "Petarda". "Śmiałem się i mówiłem: Boże, co sobie ludzie pomyślą?"