EBL: Hickey to za mało. Legia Warszawa zdeklasowała Spójnię Stargard w czwartej kwarcie

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / Na zdjęciu: Legia Warszawa
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / Na zdjęciu: Legia Warszawa

W spotkaniu drużyn, które w dwóch ostatnich sezonach awansowały do Energa Basket Ligi, Spójnia Stargard uległa Legii Warszawa 72:94. Gospodarzom nie pomógł kolejny świetny występ Anthony'ego Hickeya.

Obydwie drużyny pozytywnie zaskakują od początku sezonu. Spójnia skazywana przez wielu na rolę autsajdera wygrała już dwa spotkania, w tym we Włocławku z Anwilem i z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Natomiast Legia po fatalnych ostatnich rozgrywkach, gdzie wygrali zaledwie pięć razy, tym razem zbudowała o wiele ciekawszy zespół, co przekłada się na na osiągane wyniki. Do meczu w Stargardzie to legioniści przystępowali w roli faworyta, z której wywiązali się w pełni.

Spotkanie od samego początku było bardzo zacięte, a w jego trakcie wykrystalizował się pojedynek pomiędzy najlepszymi strzelcami drużyn - Anthony Hickeyem oraz Omarem Prewittem. Obydwaj są wyróżniającymi się zawodnikami w tym sezonie Energa Basket Ligi i potwierdzili to w sobotę na parkiecie. Rozgrywający Spójni zdobył 26 punktów (6/9 za trzy), podczas gdy skrzydłowy Legii zapisał na swoim koncie 27 "oczek". Ten pojedynek był prawdziwą ozdobą tego meczu.

Choć wynik przez większość czasu oscylował w granicach remisu to obydwie ekipy prowadziły grę w zupełnie inny sposób. Akcje gospodarzy opierały się głównie na indywidualnych zagraniach, podczas gdy goście z Warszawy bazowali na większej liczbie podań, a ich akcje były zdecydowanie bardziej zespołowe. Świadczy o tym statystyka asyst wygrana przez przyjezdnych 19:7.

Losy meczu decydowały się w czwartej kwarcie. Tą lepiej rozpoczęła Legia, która po stracie Huberta Pabiana i celnej trójce Prewitta osiągnęła aż 9-punktowe prowadzenie. Wówczas nastąpiła seria błędów stargardzian, którzy po kilku kolejnych akcjach tracili do Legii już 16 punktów i stało się jasne, że tego meczu nie wygrają. Warszawianie mieli o wiele więcej opcji w ataku, podczas gdy akcje Spójni zależały od tego, co wymyśli Hickey, którego od czasu do czasu wspierał Marcin Dymała. Ostatnie fragmenty spotkania to bardzo mądra gra warszawian, którzy pewnie dowieźli zwycięstwo do końca, wygrywając czwartą kwartę aż 32:9, a całe spotkanie 94:72.

ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner dla WP SportoweFakty: Jesteśmy przygotowani jeszcze lepiej niż rok temu

W barwach Spójni zadebiutował nowy środkowy Norbertas Giga. Litwin spędził na parkiecie niespełna 20 minut, udowodniając, że jest graczem bardzo mobilnym,jednak znacznie lepiej czującym się dalej od kosza. W tym czasie zapisał na swoim koncie 7 punktów oraz 5 zbiórek.

Dla Legii to już czwarte kolejne zwycięstwo i piąte w całym sezonie. Spójnia jest na przeciwległym biegunie, bowiem na swoim koncie ma również pięć, ale porażek i dwa zwycięstwa.

Spójnia Stargard - Legia Warszawa 72:94 (21:27, 25:18, 17:17, 9:32)

Spójnia: Anthony Hickey 26, Marcin Dymała 14, Nick Madray 10, Maciej Raczyński 7, Norbertas Giga 7, Marcel Wilczek 3, Dawid Bręk 3, Hubert Pabian 2, Konrad Koziorowicz 0, Mateusz Pryć 0.

Legia: Omar Prewitt 27, Sebastian Kowalczyk 16, Jakub Karolak 14, Mo Soluade 13, Michał Kołodziej 10, Patryk Nowerski 5, Rusłan Patiejew 4, Mariusz Konopatzki 2, Dawid Sączewski 2, Roman Rubinsztejn 1, Jakub Sadowski 0, Keanu Pinder 0.

Źródło artykułu: