Anwil Włocławek krok po kroku bliżej celu. "Zawodnicy wykonali kapitalną pracę"

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić

Trzecim zwycięstwem w Lidze Mistrzów zakończyło się środowe spotkanie Anwilu Włocławek. Rottweilery pokazały charakter i nie dały szans mistrzom Francji z Le Mans, wygrywając 76:64.

W środowym meczu było wszystko - walka o każdą piłkę, żywiołowi kibice na trybunach i specjalni goście, zaproszeni przez trenera Igora Milicicia - z wysokości trybun mecz oglądali Dusan Bocevski i Damir Krupalija, zawodnicy, którzy z Chorwatem zdobywali pierwsze mistrzostwo dla włocławskiego klubu w 2003 roku. Środowy, zimny wieczór nie wpłynął również źle na frekwencję na trybunach, włocławianie dopingowali bardzo żywiołowo i w pewnym momencie głośność w Hali Mistrzów osiągnęła poziom 117,9 decybela!

Kapitalną atmosferę na trybunach docenił jeden z zawodników Le Mans Sarthe Basket, Will Yeugette. Kilka godzin po meczu w mediach społecznościowych napisał: Dziś graliśmy z Anwilem Włocławek w Hali Mistrzów. To była jedna z głośniejszych hal w jakiej miałem możliwość zagrać! Świetna atmosfera!

Można powiedzieć, ze energia na trybunach przeniosła się również na zawodników, którzy na parkiecie wyglądali wreszcie jak jedność. Koszykarze Anwilu walczyli o każdą piłkę i nie było zwieszania głów po nieudanych akcjach. Taki Anwil Włocławek ogląda się bardzo przyjemnie i bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że drużyna Igora Milicicia może sporo namieszać nie tylko w Energa Basket Lidze.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: brutalny nokaut w USA. Rywal padł jak kłoda

- Cieszy nas wygrana przed własnymi kibicami, którzy dali nam wiele energii w trakcie tego spotkania. Chciałbym pogratulować trenerowi Ericowi Bartecheky'emu i całej drużynie Le Mans. Przyjechali oni do Włocławka bez dwóch zawodników i postawili nas w trudnej sytuacji, musieliśmy dać z siebie absolutnie wszystko żeby zgarnąć to zwycięstwo - mówił po meczu trener Milicić.

Dobry mecz Anwilu nie wziął się znikąd. Nie jest tajemnicą, ze gra na dwóch frontach nie pozwala na pełne przygotowania do meczu. Sztab szkoleniowy Anwilu dopiero "uczy się" funkcjonowania w nowych warunkach. Przed meczem z Le Mans mistrzowie Polski mieli jednak trzy pełne dni treningowe i efekty było widać od razu na boisku. Warto dodać, że włocławianie również grali w osłabieniu. Poza grą wciąż są Walerij Lichodiej i Vladimir Mihailović.

- Chciałbym zaznaczyć, ze po raz pierwszy w tym sezonie mieliśmy pełne trzy dni przygotowań i było to widać po mojej drużynie na boisku. Bardzo cieszy mnie fakt, że moi zawodnicy świetnie radzili sobie na boisku bez wielu podpowiedzi ze strony sztabu trenerskiego. To była kapitalna robota ze strony moich zawodników. Wierzę, że krok po kroku zmierzamy do miejsca, w którym chcemy być - zakończył trener Anwilu.

Rottweilery już w sobotę zmierzą się z rewelacją tegorocznych rozgrywek Energa Basket Ligi - Legią Warszawa. Wiele wskazuje na to, że włocławianie przez najbliższe tygodnie będą trenować podobnie jak przez ostatnie dni, czeka ich bowiem przerwa w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Komentarze (2)
avatar
prawus
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wiadomo że w sporcie do osiągnięcia sukcesòw potrzebne jest też troszkę szczęścia , ktòrego jak do tej pory trochę nam brakuje .. Od początku sezonu kontuzja za kontuzją i to podstawowych zawod Czytaj całość