Wielka mobilizacja w stolicy. Legia Warszawa chce ograć mistrza
Komplet publiczności obejrzy najbliższe spotkanie Legii Warszawa z Anwilem Włocławek. Drużyna Tane Spaseva gotowa jest na wielką niespodziankę.
Pokonali lwa
O Legii głośno zrobiło się 10 listopada, kiedy ograła niepokonany wówczas Polski Cukier Toruń (68:63). Przez trzy kwarty gospodarze grali rewelacyjny basket, w pewnym momencie prowadzili już 55:38. - Rywale byli od nas lepsi - nie miał wątpliwości trener Dejan Mihevc.
- Cały czas wyznaczam sobie małe cele. Pierwszym były dwie wygrane z rzędu, co osiągnęliśmy. Teraz celem było zabicie lwa, czyli zwycięstwo z Polskim Cukrem Toruń. To świetny zespół, podobnie zresztą jak Stelmet, Anwil, czy Arka. A teraz, kiedy sam zabiłeś lwa, musisz się nim stać - przyznał wówczas Spasev.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Nutella i odsysanie tłuszczu. Śmieją się z niemieckiego piłkarzaTydzień później legioniści pokonali Spójnię Stargard (94:72), przedłużając serię zwycięstw do czterech z rzędu. Kapitalna była szczególnie trzecia kwarta, którą wygrali aż 32:9.
Co jest największą siłą tej drużyny? Ciężka praca i doskonała atmosfera. Trener Spasev lubi przykręcić śrubę na treningach. Nikt jednak nie marudzi, gdyż wszyscy podążają w tym samym celu. - To łączy się w całość. Jesteśmy w dobrej formie, jest zbilansowany skład. Mamy też dobrych zagranicznych koszykarzy, którzy dają nam wiele jakości - podkreślał Jakub Karolak.
Omar Prewitt - do niego należy zdecydowanie początek sezonu. Co ciekawe, skrzydłowy dołączył do zespołu z Warszawy jako ostatni (20 września). Nie potrzebował jednak wiele czasu, aby zaaklimatyzować się w stolicy. Nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki. Jest niezwykle wszechstronny, z meczu na mecz gra coraz lepiej. 24-letni Amerykanin to również dobra dusza zespołu. Pogodny i uśmiechnięty wprowadza świetną atmosferę.
Czas na Anwil
Mistrzowie Polski będą dla Legii Warszawa najtrudniejszym rywalem w tym sezonie. W stolicy od kilku dni jest pełna mobilizacja. Sobotni pojedynek po raz pierwszy odbędzie się w Arenie Ursynów, która pomieści prawie 2 tysiące kibiców, zdecydowanie więcej niż obiekt na Bemowie. To właśnie tam rozegrano poprzednie dwie edycji Pucharu Polski.
Hala będzie pękała w szwach. Znakomite akcje marketingowe Legii spowodowały, iż bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. W czwartek klub ze stolicy poinformował, iż spotkanie obejrzy komplet publiczności.
Legioniści stracą jednak atut własnego parkietu. Na Bemowie czują się jak ryba w wodzie, a na Ursynowie odbędą tylko dwa treningi przed sobotnim meczem.
- Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu, a to gdzie aktualnie znajdujemy się w tabeli zawdzięczamy jedynie ciężkiej pracy na treningach. Dogadujemy się bardzo dobrze na boisku jak i poza nim. Jak to się podobno mówi - to "szatnia robi wynik" - mówił nam środkowy Patryk Nowerski.
Anwil nie odpuści
Anwil Włocławek przyjedzie do stolicy opromieniony zwycięstwem w Lidze Mistrzów nad Le Mans (76:64), po którym wciąż ma szansę na wyjście z grupy. - To była kapitalna robota ze strony moich zawodników. Wierzę, że krok po kroku zmierzamy do miejsca, w którym chcemy być - podkreślał trener Igor Milicić.
Anwil nie może pozwolić sobie na kolejną wpadkę. Tym bardziej, iż po sobotnim meczu z Legią Warszawa na kilka tygodni wypadnie Kamil Łączyński. Kapitan ma naderwane dwa mięśnie: biodrowo-lędźwiowy i grzebieniowy przy samym przyczepie. Potrzebny jest zabieg, który rozgrywający przejdzie w poniedziałek.
Początek sobotniego meczu o godz. 12:30. Transmisja w Polsacie Sport.