[b]
Tak źle nie było od lat[/b]
Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że AZS Koszalin jest w tym momencie najgorszą drużyną w Energa Basket Lidze nie tylko ze względu na wyniki, ale także przez sposób organizacji i stylu gry. Zespół prowadzony przez Dragana Nikolicia prezentował chaotyczną i nieuporządkowaną koszykówkę.
Nie lepiej, a może nawet jeszcze gorzej, akademicy zaprezentowali się w Lublinie. Tam pod wodzą Rafała Franka AZS przegrał aż 59:81. To był jasny sygnał dla działaczy klubu, że czas na radykalne zmiany. Zatrudniono Marka Łukomskiego, który wcześniej prowadził Kinga Szczecin i Czarnych Słupsk. Po raz pierwszy obejmuje drużynę w trakcie rozgrywek.
- Do klubu wpłynęło osiem ofert: czterech polskich i czterech zagranicznych trenerów. Po konsultacjach z właścicielami uznaliśmy, że postawimy na Marka Łukomskiego, który jest młodym, ambitnym szkoleniowcem, który ma wiele do udowodnienia. Jest żądny sukcesów - tłumaczy Leszek Doliński, prezes AZSu.
Z powagi sytuacji zdaje sobie sprawę sam Łukomski, dla którego będzie to największe wyzwanie w trenerskiej karierze. - Klub znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Mimo wszystko zależało mi na pracy w ekstraklasie. Uważam, że do odważnych świat należy. Wiem, że jest cienka linia między odwagą a głupotą, ale wierzę, że to będzie odwaga. Bilans 0:7 nikogo nie może zadowalać. Trzeba zrobić wszystko, żeby powoli wychodzić na prostą - przekonuje 37-letni szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner odpowiada krytykom. "Nie wiem co to za eksperci"
Nie jestem cudotwórcą, będą zmiany w drużynie
Łukomski pierwszy trening poprowadził w poniedziałek. Po kilku dniach pracy z zespołem dostrzega sporo pozytywów, ale jednocześnie prosi o cierpliwość. - Jestem zbudowany postawą zawodników na zajęciach. Mocno szykują się do meczu z Rosą. Wierzę, że ciężka praca przyniesie efekty. Może nie od razu, bo nie jestem cudotwórcą i nie nauczę danego gracza blokować czy wsadzać - mówi nowy trener AZSu, który nie ukrywa, że w składzie są potrzebne zmiany.
One miały zajść przed meczem z Rosą, ale ostatecznie drużyna przystąpi do spotkania w niezmienionym składzie. Nie jest wielką tajemnicą, że bardzo nisko stoją notowania rozgrywającego Aleksandara Radulovicia. On ma zostać wymieniony. Niewykluczony jest także angaż Jacka Jareckiego, który pozostaje bez pracy. W nadchodzącym tygodniu wszystko się wyjaśni.
- Bez zmian w składzie będzie bardzo ciężko walczyć o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Cały czas jesteśmy na etapie poszukiwań nowych zawodników. Jeżeli trzeba będzie kogoś wymienić, to będziemy wymieniać. Wszyscy gracze muszą się poświęcić dla dobra klubu - zauważa Łukomski.
- Pozycja rozgrywającego najbardziej kuleje. Wydaje mi się, że przy innym doborze zawodników można byłoby się pokusić o co najmniej dwa zwycięstwa. Nie chcę jednak do tego wracać, bo to nie były moje decyzje - podkreśla 37-letni szkoleniowiec.