Play-off ACB: Półfinałowy weekend

W sobotę po południu koszykarze TAU Ceramiki Vitoria i Realu Madryt zainaugurują półfinały play-off hiszpańskiej ekstraklasy ACB. Mistrzowie przystępują do tej rywalizacji po pewnym zwycięstwie nad iurbentią Basket Bilbao, podczas gdy Real ma za sobą ciężką przeprawę z Joventutem Badalona. W innej parze Regal FC Barcelona zmierzy się z Unicają Malaga. Obydwie serie toczą się do dwóch zwycięstw.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

TAU Ceramica Vitoria - Real Madryt / sobota, 30.05.2009, godz. 18.15

O ile ćwierćfinały danej ligi traktowane są zawsze nieco po macoszemu, gdyż często wyżej notowane zespoły mierzą się ze słabszymi i wynik rywalizacji jest z góry przesądzony, półfinały to już jednak kwintesencja play-off, przedsmak tego, co nas czeka w finale i pojedynki równych drużyn, gdzie trudno wskazać faworyta.

Tak też jest w parze, w której przyjdzie mierzyć się TAU Ceramice Vitoria z Realem Madryt. Bo choć większość ekspertów od kilku tygodni w ciemno typuje udział baskijskiej ekipy w wielkim finale ACB, Królewscy z pewnością do łatwych przeciwników nie należą. Podopieczni trenera Dusko Ivanovicia mogli przekonać się o tym chociażby podczas sezonu regularnego. Bo choć w hali Fernando Buesa Arena w pierwszym meczu tych drużyn triumfowało TAU (91:81), w rewanżu koszykarze Joana Plazy okazali się lepsi, odrabiając w ciągu ostatniej kwarty szesnaście punktów straty (ze stanu 53:69 do 81:79).

Dlatego właśnie wszystko w tej konfrontacji jest możliwe, a żadna kwestia nie można zostać przewidziana w stu procentach. - Czeka nas ciężka przeprawa, ale nie sądzę byśmy byli na straconej pozycji. Co prawda w razie remisu ostatnia gra odbędzie się w Vitorii, więc my musimy szukać swojej szansy już w sobotnim meczu - tłumaczy trener Plaza. Wszystko wskazuje zatem, że madrytczycy rzucą wszystkie siły, by już na wyjeździe wypracować sobie przewagę. Jedyne co może przesądzać na ich niekorzyść to fakt, że w ćwierćfinale potrzebowali trzech ciężkich spotkań, by pokonać Joventut, podczas gdy TAU łatwo zwyciężyło iurbentię Basket.

Sobotnie zawody zapowiadają się pasjonująco ze względu na pojedynki wielkich indywidualności. Naprzeciwko najlepszego gracza ligi, Serba Igora Rakocevicia wyjdzie najlepszy amerykański obrońca rozgrywek, Louis Bullock, a pod koszem okrasą będzie rywalizacja Tiago Splittera i Felipe Reyesa, dwóch z trzech najskuteczniejszych wysokich graczy w ACB.

Obie ekipy mają w swoich szeregach również zawodników od czarnej roboty, którzy swoim poświęceniem, ilością rozdanych łokci czy przechwyconych piłek nierzadko przesądzają o losach spotkań. W TAU taką rolę pełni nieoceniony Pete Mickeal, zaś w Realu Axel Hervelle. Obaj koszykarze mają sobie coś do udowodnienia, gdyż w pierwszym meczu rundy zasadniczej walkę na parkiecie przenieśli do korytarzy wewnątrz hali.

- Jesteśmy silni. Kiedy będziemy skoncentrowani, nikt nie jest w stanie nam się przeciwstawić. Mam mądrą drużynę, która wie jak wygrywać, a ponadto zaznała już smaku porażki w Eurolidze i teraz za nic nie chce jej powtórzyć. Liczę na zwycięstwo po pięknej walce. W końcu to play-offy najlepszej ligi w Europie - zapowiada niecałe dwadzieścia cztery godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Ivanović.

Regal FC Barcelona - Unicaja Malaga / niedziela, 31.05.2009, godz. 12.30

W następnej rywalizacji półfinałowej zmierzą się ze sobą równie uznane marki. W pierwszym meczu w sercu Katalonii Regal FC Barcelona zagra z Unicają Malaga i podobnie, jak w przypadku poprzedniej pary, także i tutaj próżno wypatrywać jednoznacznego faworyta.

Katalończycy potrzebowali dwóch spotkań, by ograć Pamesę Walencja, a w dodatku w rewanżowej grze pokonali przeciwnika różnicą kilkudziesięciu punktów, wygrywając w pewnym momencie nawet 74:40. Unicaja miała nieco cięższe zadanie, gdyż po inauguracyjnym meczu w Maladze prowadzenie objęła ekipa Kalise Gran Canaria. Dopiero łut szczęścia w postaci celnego rzutu Carlosa Cabezasa w drugiej batalii oraz prawdziwy pogrom w trzeciej (88:57) spowodowały, że to podopieczni Sito Alonso awansowali do półfinału.

Zarówno w składach Barcelony, jak i Unicaji znajdują się seryjni strzelcy, specjaliści od defensywy, wszystkowidzący rozgrywający czy podkoszowi dominatorzy. Akcenty w obu zespołach rozłożone są jednak nieco inaczej. Ekipa Xaviera Pascualego swoją grę opiera przede wszystkim na koszykarzach wysokich w postaci Davida Andersena, Ersana Ilysovy i oczywiście Frana Vazqueza. Jednakże nie można zapominać o Juanie Carlosie Navarro czy Jace Lakoviciu, lecz gra obwodowa to przede wszystkim domena Unicaji.

Wspomniany Cabezas, do przesady nastawiony na grę zespołową Omar Cook, skrzydłowi Thomas Kelati, Jiri Welsch i Berni Rodriguez czy nawet mierzący 207 cm wzrostu Marcus Haislip - wszyscy ci koszykarze preferują grę na dystansie i niezliczone rzuty za trzy punkty. Jeśli broń ta wypala, wówczas o zwycięstwo nietrudno. Aczkolwiek jak zwykło się mawiać, trójkami można wygrać pojedyncze mecze, a nie mistrzostwa.

- Myślę, że czekają nas bardzo ciężkie mecze, w których jednocześnie będzie sporo tego, co w koszykówce najpiękniejsze. Spotkają się bowiem dwie drużyny, które potrafią grać równie efektownie, co efektywnie. Zresztą już runda zasadnicza pokazała, że i Barcelona, i Unicaja są zespołami o po prostu zbliżonych potencjałach - nieco kurtuazyjnie wypowiada się przed niedzielnym spotkaniem trener Unicaji, Sito Alonso, nawiązując do sezonu regularnego. Wówczas najpierw lepsi okazali się jego podopieczni (82:71), lecz w rewanżu to górą byli barcelończycy (95:94).

- Uważam, że szanse obu drużyn są równe. My znamy swoją wartość, wiemy co potrafimy zagrać i co musimy zrobić, żeby wygrać. Szanujemy przy tym rywala, bo w końcu to trzecia drużyna ligi. Czeka nas piękne widowisko i mam nadzieję, że dla nas szczęśliwe - odpowiada Pascual.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×