W derbach województwa mazowieckiego Legia nie przypominała siebie. "Powinniśmy zapomnieć o tym meczu"

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / Na zdjęciu: Legia Warszawa
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / Na zdjęciu: Legia Warszawa

Zapewnie nie o takim zakończeniu derbów województwa mazowieckiego z Rosą Radom myślała Legia Warszawa. - Nasza gra kompletnie posypała się w trzeciej kwarcie - przyznali po porażce 82:87 Tane Spasev i Rusłan Patejew.

Po raz pierwszy od powrotu do Energa Basket Ligi Legia Warszawa była faworytem derbów województwa mazowieckiego z Rosą Radom. O ile w pierwszej połowie wszystko układało się po myśli gości - po dwudziestu minutach prowadzili oni 40:30 - to słabsza dyspozycja przyszła po zmianie stron. Gospodarze zaczęli natomiast stopniowo odrabiać straty.

- Otworzyliśmy dobrze to spotkanie, kontrolowaliśmy je w pierwszej połowie, ale problemy zaczęły się w trzeciej kwarcie - przyznał Tane Spasev. - Nie byliśmy pewni tego, czy chcemy wygrać ten mecz, zadawaliśmy sobie pytanie, czy mamy to zrobić - zaskakująco stwierdził trener na konferencji prasowej. - Robiliśmy wszystko o jeden krok za późno. Rosa wtedy się przebudziła, zaczęła grać agresywnie i to zadecydowało o końcowym rezultacie - nie ukrywał szkoleniowiec.

Stołeczni nie przypominali drużyny z poprzednich pojedynków. Zaczęli pudłować, a niezbyt udany występ zanotował ich lider, Omar Prewitt, który przed rozpoczęciem starcia w Hali MOSiR-u w Radomiu odebrał nagrodę dla najlepszego gracza listopada w EBL. Zdobył 10 punktów, trafiając 3/8 rzutów z gry, ale musiał przedwcześnie opuścić parkiet z powodu popełnienia pięciu przewinień. Jakub Karolak wykorzystał tylko pięć z dziewiętnastu prób, w tym 4/12 z dystansu! Efektywność nie była także mocną stroną Sebastiana Kowalczyka - 3/11. On jednak miał 10 asyst.

- Powinniśmy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. Przegraliśmy przez błędy, dużą liczbę fauli, których nie powinniśmy popełnić, a gdy powinniśmy faulować, to tego nie robiliśmy. Mieliśmy prawie 20 strat i fatalnie zagraliśmy w trzeciej kwarcie - podkreślił Spasev, który także nie wytrzymał nerwowo ostatnich minut. Po dwóch przewinieniach technicznych musiał udać się do szatni.

- Trzecia kwarta była kluczem. Popełniliśmy w niej wiele błędów i strat, pudłowaliśmy na potęgę, także z linii rzutów wolnych, co przełożyło się na naszą porażkę - podkreślił Rusłan Patejew. Rosjanin zdobył 13 punktów i miał cztery zbiórki, ale przegrał rywalizację pod koszem z debiutującym w barwach Rosy Jakubem Parzeńskim, który zanotował double-double (12 "oczek i 10 zebranych piłek).

Koszykarze Legii wykorzystali 13 z 20 rzutów osobistych, przy 28/34 rywali w tym elemencie. "Za dwa" mieli niespełna 47 proc. skuteczności, a "za trzy" - 39,4 proc. Rosa zanotowała odpowiednio 54,3 proc. oraz 29,2 proc.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
avatar
HalaLudowa
10.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ani ta Rosa nie jest taka zła, ani Legia taka dobra.